- Rodzinie trzeba zapewniać nie tylko to, co materialne - przekonywał abp Kazimierz Nycz podczas Mszy św. Pasterskiej.
Metropolita warszawski przewodniczył uroczystościom Bożego Narodzenia w parafii pw. Wniebowzięcia NMP w Babicach k. Warszawy. W homilii wskazał na Świętą Rodzinę, która choć uboga to, „co zapewniała w dziedzinie duchowej było wielkim maksimum”. Abp Nycz podkreślił, że wigilia Bożego Narodzenia to okazja, by uczestniczyć w przyjściu Boga na świat tu i teraz. Jak podkreślił uroczystość narodzenia Jezusa nie jest tylko wspomnieniem historycznej przeszłości, ale uobecnieniem tamtej tajemnicy. „Jezus stał się człowiekiem, a w Nim nieogarniony Bóg przyjął ograniczenia człowieczeństwa. Tajemnica ta jest obecna w naszym życiu, bo spotykamy się z nią podczas każdej Mszy św.” - mówił abp Nycz. „W tajemnicy przyjścia Boga na świat dokonała się niezwykła wymiana, bo Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek mógł stać się dzieckiem Boga” - powiedział metropolita warszawski. Jak przypomniał arcybiskup Nycz, Jezus urodził się poza miastem, w bardzo ubogiej stajni, zaś Jego rodzice mogli Mu zapewnić jedynie minimum materialne, jednak „to, co zapewnili w dziedzinie duchowej było wielkim maksimum”. Kaznodzieja uznał, iż płynie z tego wielka nauka dla nas i pytanie czy trosce o zapewnienie rodzinie maksimum spraw materialnych towarzyszy zapewnienie minimum ciepła i czasu. Arcybiskup powiedział, że jest to pytanie o hierarchię spraw w naszym życiu. Czy to co jest dla rodziny najważniejsze stanowi, jak w przypadku Rodziny Nazaretańskiej to, co jest najbardziej potrzebne dla wychowania i wzrastania młodego pokolenia? - pytał kaznodzieja. „Rodzinie potrzeba pokoju, ciszy i pewnego dystansu” - przekonywał dalej metropolita warszawski. Jak stwierdził chwała Boga i pokój dla ludzi są ze sobą mocno związane. Abp Nycz podkreślił, że jeżeli brakuje czasu na modlitwę i prawdziwe uwielbienie Boga to pokój rodzinny, pokój w sercach i domach może być wątpliwy. Na zakończenie metropolita warszawski życzył, by „w naszym życiu współwystępowały sprawy religijne ze sprawami codziennymi”.
8-letni Roman Oleksiw doznał oparzeń czwartego stopnia blisko połowy ciała.