Narodowy program leczenia niepłodności zamiast refundacji in vitro

Komentarzy: 3

KAI/ jk

publikacja 30.12.2008 20:55

Jestem za tym, aby w Polsce stworzyć narodowy program zapobiegania i leczenia niepłodności - powiedział abp Henryk Hoser. KAI zebrało opinie specjalistów na ten temat.

Sceptycyzm wobec idei Kościoła by utworzyć w Polsce narodowy program zapobiegania i leczenia niepłodności wyraził prof. Marian Szamatowicz z Kliniki Ginekologii Akademii Medycznej w Białymstoku. „Programy zdrowotne powinien tworzyć świat nauki a nie Episkopat” – powiedział KAI. Utworzenie programu zapobiegania i leczenia niepłodności postulował w niedawnym wywiadzie dla KAI abp Henryk Hoser, przewodniczący Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych. „Zamiast inwestować ogromne pieniądze w ryzykowne techniki w rodzaju in vitro, lepiej przeznaczyć je na leczenie zdrowia osób mających kłopoty z płodnością” – powiedział hierarcha. Prof. Szamatowicz, który 1987 r. dokonał pierwszego w Polsce zabiegu zapłodnienia metodą in vitro podkreślił w rozmowie z KAI, że zapłodnienie pozaustrojowe jest niekiedy jedyną szansą na narodziny dziecka. Jego zdaniem promowane przez Kościół leczenie niepłodności metodą naprotechnologii nie zawsze da się zastosować. „Jeżeli, z powodu chorób, młoda dziewczyna ma obcięte obydwa jajowody, to może jej pomóc tylko zapłodnienie pozaustrojowe. Podobnie w wypadku chłopaka, który po przejściu świnki ma poważnie uszkodzoną funkcję nabłonka plemnikotwórczego. Szansę na ojcostwo dają mu wyłącznie techniki rozrodu wspomaganego medycznie” – mówi prof. Szamatowicz. „Programy zdrowotne powinny być tworzone przez świat nauki, natomiast, niestety w polskich warunkach chce je tworzyć Episkopat” – ocenia lekarz. „Jeśli Kościół chce ograniczyć zastosowanie technik rozrodu wspomaganego medycznie, w tym in vitro, to przede wszystkim powinien czynić to poprzez wpływ na katolików, by takiemu leczeniu się nie poddawali” – ocenia prof. Szamatowicz. Dodaje jednocześnie, że dla wielu bezpłodnych par in vitro stanowi jedyną szansę na potomstwo. „W takiej sytuacji ingerencja w medyczne elementy tego typu leczenia jest w moim przekonaniu niewłaściwa” – ocenia profesor białostockiej AM. „W odniesieniu do pozaustrojowego zapłodnienia są, jak słyszę, trzy główne zastrzeżenia: Kościół nie akceptuje masturbacji jako sposobu pozyskania nasienia, nie akceptuje obumierania zarodków (co niewłaściwie nazywa ich zabijaniem) oraz tego, że poczęcia ma charakter techniczny” – wylicza prof. Szamatowicz. I dodaje: „Jeśli wiedza spotyka się z doktryną, to ten dialog jest trudny, ale najczęściej bezowocny”. Pytany, czy włączył by się do dyskusji na temat postulowanego przez abp Hosera narodowego programu zapobiegania i leczenia niepłodności prof. Szamatowicz odparł: „Dyskusja jest oczywiście możliwa, ale ja w swoim życiu przeprowadziłem ich bardzo wiele i wiem, że nie ma żadnej szansy dyskusji z doktryną, która jest rzeczą nienaruszalną”. Naukowiec zaznacza te, że jeśli mowa jest o programie, to zapobiegania i leczenia niepłodności, to chciałby wiedzieć, co ten program konkretnie zakłada. „Gdyby do mnie zadzwonił abp Hoser i ustalilibyśmy termin spotkania, to jestem gotów na takie spotkanie” – zadeklarował prof. Szamatowicz. Prof. Marian Szamatowicz jest profesorem w Klinice Ginekologii Akademii Medycznej w Białymstoku. Leczeniem niepłodności zajmuje się od 1965 r. W 1987 r. dokonał pierwszego w Polsce zabiegu zapłodnienia metodą in vitro. Wedle jego ocen od czasu pierwszego zapłodnienia in vitro, w Białymstoku narodziło się dzięki tej metodzie ponad 3 tys. dzieci. Prof. Szamatowicz był jednym z sygnatariuszy niedawnego listu 30 naukowców, w którym skrytykowali oni treść ustawy bioetycznej przygotowywanej przez zespół ds. bioetyki działający przy kancelarii premiera. Autorzy listu nie zgadzają się m.in. na proponowany w ustawie zapis zakazu tworzenia i przechowywania nadliczbowych zarodków.