Nagłośnioną wiosną ubiegłego roku sprawę wykorzystywania seksualnego wychowanków przez księdza Andrzeja D. prokuratura dwa tygodnie temu umorzyła, częściowo z powodu przedawnienia zarzutów, częściowo z powodu braku pewnych dowodów. Adwokat złożył zażalenie - twierdzi że decyzja ta była przedwczesna i bezpodstawna - donosi "Gazeta Wyborcza".
Chodzi o zeznania jednego z pokrzywdzonych - wówczas 15-letniego chłopca, zmuszonego - jak twierdzi adwokat - do seksu oralnego. Mecenas twierdzi, że są świadkowie (duchowny - psychoterapeuta i członkowie grupy), którzy potwierdzają, że z powodu zachowań księdza D. chłopak był w złym stanie psychicznym i szukał specjalistycznej pomocy. Nie można tu mówić o wykorzystaniu seksualnym nieletniego - twierdzi z kolei prokuartura - bowiem ten chłopak miał już skończone piętnaście lat. Jego zeznania też nie są kategoryczne, są wręcz na tyle niejasne, że trudno zarzucić księdzu gwałt czy użycie siły. Coś tam zdaje się zaszło między dwojgiem ludzi, ale nie było to przestępstwo. - mówi prokurator. To nie śledczy jest w stanie ocenić, czy był gwałt, czy nie, lecz biegły psycholog - komentuje decyzję "prawnik znający sprawę" - Tylko specjalista może ustalić, czy ofiara przeżyła traumę i kto jest jej sprawcą. Szczecińska prokuratura nie zgodziła się jednak na powołanie psychologa w tym konkretnym przypadku, gdyż uznała, że nie ma takiej potrzeby.
40-dniowy post, zwany filipowym, jest dłuższy od adwentu u katolików.
Kac nakazał wojsku "bezkompromisowe działanie z całą stanowczością", by zapobiec takim wydarzeniom.