Reklama

Prymas Glemp: Nigdy nie byłem przeciw procesowi beatyfikacyjnemu ks. Popiełuszki

Prymas Józef Glemp zaprzecza tezie, jakoby miał być przeciwny rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego ks. Jerzego Popiełuszki.

Reklama

Księże Prymasie, poniedziałkowa „Rzeczpospolita” w publikacji Cezarego Gmyza postawiła tezę, że Ksiądz Prymas był przeciwny rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego ks. Popiełuszki. Czy to prawda? Kard. Józef Glemp: Nie jest to prawda. Nie było z mojej strony żadnych przeciwwskazań co do potrzeby rozpoczęcia procesu. Natomiast starałem się pilnować procedur, jakie nakłada prawo kanoniczne. Nie zgadzałem się na rozpoczęcie procesu natychmiast po śmierci ks. Popiełuszki, mimo że takie sugestie padały. Stałem na stanowisku, że proces winien rozpocząć się we właściwym momencie i na taki moment czekałem. Byłem przekonany, że dobru procesu beatyfikacyjnego nie służą emocje, tym bardziej te z podtekstem politycznym. Każdemu takiemu procesowi musi towarzyszyć pewien dystans. A kiedy przyszedł odpowiedni czas – wedle mego rozeznania – to proces otworzyłem w 1997 roku. Dokładałem trosk, aby jego prace postępowały należycie. Wcześniej powołałem też dwie komisje: teologiczną i historyczną, które zebrały materiały umożliwiające rozpoczęcie procesu. Prosiłem, abym mógł zeznawać w procesie jako świadek. Zaniechano tego. Mam żal, że dziś odczytuje się to jako odmowę zeznań. Cofnijmy się nieco. Kiedy Ksiądz Prymas poznał ks. Jerzego Popiełuszkę i jaką miał o nim opinię kiedy był on młodym, początkującym kapłanem? - Pierwsze informacje o ks. Jerzym zaczęły do mnie dochodzić gdy latem 1981 roku przybyłem do Warszawy jako arcybiskup. Wiem, że Prymas Wyszyński znał go. Ks. Jerzy zaznaczał się pośród kapłanów gorliwością – jako duszpasterz pielęgniarek jak i wikariusz u św. Stanisława Kostki. Czy oddelegowanie ks. Popiełuszki jako kapelana strajkujących w Hucie Warszawa było inicjatywą Księdza Prymasa? - Nie. Była to decyzja Kurii, do której dzwonili hutnicy, prosząc o przysłanie księdza. Z Kurii zatelefonowano do ks. prał. Teofila Boguckiego, proboszcza św. Stanisława Kostki. To on wysłał tam ks. Jerzego. Związek z „Solidarnością” ks. Jerzy zawdzięczał ks. Boguckiemu, który był wielkim patriotą. Natomiast sam ks. Popiełuszko nigdy nie zwrócił się do mnie o dekret w sprawie mianowania go kapelanem „Solidarności” . Jego posługa miała charakter spontaniczny. Spośród biskupów warszawskich uzgadniał to zapewne z bp. Władysławem Miziołkiem, z którym łączyła go nić przyjaźni. Nie sprzeciwiałem się, gdyż nie chciałem powstrzymywać pozytywnych wydarzeń, jakie się wówczas rodziły. W mazowieckim regionie „Solidarności” była grupa działaczy z Sewerynem Jaworskim na czele, którzy chcieli, aby związek miał bardziej pogłębiony religijny charakter. Grupa ta dążyła do postawienia swego rodzaju znaku równości pomiędzy „Solidarnością”, ewangelizacją i Kościołem. Widziałem w tym także chęć pewnego wykorzystania ks. Popiełuszki przez struktury związkowe. Mam wrażenie, że działania te popierał także Jacek Kuroń, choć nie deklarował się jako człowiek wierzący. Niektórzy księża z mojego otoczenia byli tym zaniepokojeni, tłumacząc, że Kościołowi może grozić niebezpieczeństwo zbytniego wciągnięcia w wir wydarzeń. Później doszedł niepokój o los i życie samego ks. Jerzego. W stanie wojennym, a szczególnie po zainicjowaniu Mszy św. za Ojczyznę, tym niepokojem dzielili się ze mną biskupi pomocniczy warszawscy, szczególnie bp Kazimierz Romaniuk. A czy ks. Jerzy inicjatywę Mszy św. za Ojczyznę konsultował z Księdzem Prymasem? - Msza św. za Ojczyznę rodziła się spontanicznie. Dowiadywaliśmy się o fenomenie wzrostu udziału wiernych. Przy ks. Popiełuszce stał ksiądz proboszcz Bogucki, a bliski był bp Władysław Miziołek. Kiedy rozpoczęły się interwencje do Kurii w sprawie ks. Popiełuszki ze strony służby bezpieczeństwa? - Interwencje te kierowane były nie tylko do Kurii, ale i na ręce sekretarza generalnego Episkopatu abp. Bronisława Dąbrowskiego, który nas o tym informował. Władze bezpieczeństwa przekazywały nawet sygnały, że „niebezpieczną” działalnością ks. Popiełuszki zaniepokojeni są towarzysze radzieccy. Od SB dowiedzieliśmy się też o istnieniu prywatnego mieszkania ks. Popiełuszki. Służby przez cały czas mieszkanie to obserwowały. Wobec władz kościelnych próbowały z faktu posiadania przezeń mieszkania zrobić sensację. O tym, że ks. Jerzy miał mieszkanie Kuria dowiedziała się dość późno. Ja nie widziałem nic zdrożnego, przecież wcześniej był przez pewien czas w USA i mógł za zarobione pieniądze coś sobie kupić. Towarzysze partyjni dali abp. Dąbrowskiemu do zrozumienia, że to mieszkanie mogą penetrować i posłużyć się prowokacją. Po tym fakcie uświadomiliśmy sobie, jak bardzo zagrożony jest sam ks. Popiełuszko. Coraz bardziej zadawałem sobie pytanie: co zrobić, aby go ochronić?
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
1°C Piątek
noc
1°C Piątek
rano
2°C Piątek
dzień
2°C Piątek
wieczór
wiecej »

Reklama