Arcybiskup Paryża i kardynał nominat Abp André Vingt-Trois przekonywał studentów, że chrześcijanin powinien nie tylko się modlić, ale także angażować się w przemianę świata. Ciekawe co na to powiedzą ci, którzy żądają, by w imię budowy nowoczesnego państwa chrześcijanie ukrywali swoje przekonania religijne i moralne.
W gruncie rzeczy nie to, co powiedzą inni jest najważniejsze, ale jak my, chrześcijanie XXI wieku odpowiemy na ten apel. Bo choć chrześcijanie „od zawsze” angażują się w sprawy tego świata, to pozostało jeszcze wiele do zrobienia. Tym bardziej, że w ostatnich wiekach oddaliśmy nieco inicjatywę ludziom, którym obce są wartości chrześcijańskie. Często też Ci, którzy występowali w naszym imieniu tak bardzo wikłali się w modne prądy, że ich poglądy mocno różniły się od tego, czego uczy Kościół. I to nawet w sprawach fundamentalnych. Głos chrześcijan jest dziś dobrze słyszany w kwestii obrony życia. Głośno sprzeciwiamy się aborcji i eksperymentom na nienarodzonych, a także skracaniu ludzkiego życia. Widać nas w wychowaniu i edukacji. Możemy się pochwalić sprawnie działającymi organizacjami charytatywnymi. Staramy się wspierać – jak pokazują ostatnie doniesienia – to co dobre i szlachetne w rywalizacji sportowej. Ale są inne dziedziny, w których nasza obecność mogłaby się bardzo przydać. Niestety, jakby ich nie zauważamy. Choćby kwestia korzystania z zasobów naturalnych. Bez wątpienia ochrona środowiska jest ważnym elementem współczesnej cywilizacji. Dobra świata – jak głoszą kościelne dokumenty – mają służyć wszystkim ludziom (i integralnemu, całościowemu rozwojowi człowieka). Tymczasem milcząco zgadzamy się na degradowanie człowieka-gospodarza świata, do roli intruza. Wskutek takiego myślenia coraz częściej posłuch zyskują tezy, że niedźwiedzie wilki, żaby i komary żyjąc gdzie żyją są na swoim miejscu, a człowiek powinien zamknąć się w getcie lub najlepiej polecieć na Księżyc. Nie możemy – jak to podkreślił metropolita Paryża – uciekać się do roli ofiary istniejącego systemu. W demokracji mamy możliwość sami go kształtować. W tym kontekście warto przemyśleć na przykład kwestie podatkowe. Ich płacenie przedstawia się jako moralny wymóg. Ale czy nie czas zastanowić się, na ile moralne jest utrzymywanie rozrzutnego państwa kosztem wysiłku jego pracowitych obywateli? Albo czy nie należałoby zająć wyraźniejszego stanowiska w kwestii własności intelektualnej? Bo to pytanie, czy chcemy kontynuować wysiłki europejskiej cywilizacji, która budowała biblioteki i uniwersytety, czy też zgadzamy się, by wiedzę i kulturę traktować jak towar, zastrzeżony siłą rzeczy tylko dla bogatych. Problemów jest wiele. Moglibyśmy w dzisiejszy pluralistyczny świat wnieść sporo sensownych rozwiązań. Moglibyśmy także zadbać o styl prowadzenia publicznych debat. W imię troski o prawdę i uczciwość i dobre imię bliźniego. Na pewno jednak musimy strzec się jednego: chrześcijańskiej buty, która nie zauważa, że są też ludzie inaczej myślący. Narzucanie im własnych rozwiązań bez liczenia się z ich głosem nie jest (a na pewno nie zawsze jest) najlepszym pomysłem. Bo cierpliwego „budowania i sadzenia”, troski o nadanie współczesnej cywilizacji chrześcijańskich, a więc – jak jesteśmy przekonani – głęboko ludzkich rysów, nie można zastąpić walką o fasady. Tak mi podpowiada moje sumienie. I jestem przekonany, że gdy Jan Paweł II prosił w Zakopanem, by bronić krzyża, miał na myśli znacznie więcej, niż tylko o troskę o materialne znaki obecności chrześcijan w świecie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.