Czytam list, który jest wołaniem o pomoc dla ludzi, którzy są ofiarami i katami zarazem. Czytam list, który nie dzieli i nie potępia, ale krzyczy, by przerwać masakrę, która ze wszystkich jej uczestników uczyni ofiary.
Przeglądam prasę. Wśród wielu mniej lub bardziej znaczących informacji pojedyncze dotyczą Kenii – zginął polityk partii opozycyjnej. Problem w tym, że od miesiąca w tym kraju zginęło bardzo wielu ludzi. Bez sensu, bez powodu, w tej chwili już tylko dlatego, że należą do innej grupy etnicznej. Czytam list misjonarza, wołającego o pomoc dla kraju, w którym na co dzień dochodzi do kolejnych aktów ludobójstwa. Czytam list, który jest wołaniem za opuszczonymi – przez własny rząd (bo jak inaczej można ocenić propagandowe zamknięcie obozów dla uchodźców, skoro uchodźców nie ubywa, a wręcz przeciwnie?) - i przez świat, który wprawdzie jakoś próbuje interweniować, ale ta interwencja nijak się ma do potrzeb i okoliczności. Czytam list, który jest wołaniem o pomoc dla ludzi, którzy są ofiarami i katami zarazem. Czytam list, który nie dzieli i nie potępia, ale krzyczy, by przerwać masakrę, która ze wszystkich jej uczestników uczyni ofiary. To głos misjonarza. Zadaniem Kościoła, zadaniem chrześcijan jest troska o każdego człowieka. Także tego, który na krzywdę odpowiedział nienawiścią, bo nie potrafił dłużej znosić skrajnej biedy, niesprawiedliwości, oszustw i w końcu zbrodni. Także tego, który się zbrodni dopuścił. Ale też widzę, że wokół problemu zapadła cisza. Swój czas Kenia już miała. Minął już miesiąc, wałkowanie tego samego tematu byłoby nudne. Dramat bardzo szybko znika ze świadomości – rządzących, decydentów i nas samych. Dlatego tak ważny jest ten list, krzyk rozpaczy. Nawet wtedy, gdy nie wiemy jak pomóc, gdy wydaje się, że nie mamy możliwości, by pomóc. Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych mnieście uczynili. Jeśli zapomnę o ich bólu, jeśli swoją bezradność zamienię w obojętność, to zapomnę o Chrystusie w tych ludziach. Bez wątpienia o męce łatwiej jest zapomnieć. Łatwiej zakryć twarz i nie widzieć. Łatwiej uznać, że nic się nie może i to inni powinni. Nic? Jeśli wierzę, zawsze mogę jedno, najważniejsze. Zawsze mogę się modlić. Tylko wtedy dostrzegę ten moment, w którym będę mogła coś zrobić realnie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.