Dzisiaj mnóstwo ludzi uważa, że zabawa to czas całkowitego odrzucenia wszelkich zasad, reguł i odpowiedzialności.
Nie lubię karnawału, zwłaszcza jego końcówki. Chociaż nie. Lubię karnawał i lubię jego ostatnie dni, takie jak tłusty czwartek czy ostatki. Nie lubię czegoś zupełnie innego. Nie lubię terroru ideologii, która do karnawału jest dorabiana. „Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem… Jest… czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsów” – napisał dawno temu autor Księgi Koheleta. Mądry był człowiek i wiedział, co pisze. Skoro Kościół nawet w swoim Kodeksie Prawa Kanonicznego wyznacza czasy świąteczne i czasy pokuty, to – tak mi się wydaje - nie powinien mieć nic przeciwko temu, żeby były również w roku wyznaczone czasy na zabawę. Ale tu zaczyna się problem, bo zabawa zabawie nierówna. Dzisiaj mnóstwo ludzi uważa, że zabawa to czas całkowitego odrzucenia wszelkich zasad, reguł i odpowiedzialności. Zwłaszcza koniec karnawału w świadomości niejednego i niejednej to okres, w którym wolno wszystko, w którym nie należy mieć żadnych zahamowań. Katolicka diecezja Recife i Olindy zagroziła miejskim władzom ekskomuniką za włączenie się do akcji rozdawania przed karnawałem prezerwatyw i tzw. pigułek dnia następnego - doniosła kilka dni temu Gazeta Wyborcza. Brazylijskie władze są przekonane, że rozdając miliony prezerwatyw robią ogromny dobry uczynek. Słyszałem jakiegoś urzędnika, który mówił, że dzięki rozdawnictwu 20 milionów prezerwatyw Brazylia zamierza zostać światowym wzorem walki z AIDS. Raczej zostanie światowym przykładem popierania ludzkiej nieodpowiedzialności. Zresztą wcale nie odosobnionym. Bo takie myślenie władz: „Skoro ludzie robią źle, to nie zapobiegajmy złu, tylko starajmy się zminimalizować jego skutki”, jest bliskie rządzącym bardzo różnych szczebli na całym świecie. Dotyczy coraz liczniejszych sfer ludzkich działań i uderza w fundamenty, na których powinno ono być oparte. Dlaczego? Ponieważ jest akceptacją zła. Jest pobłażliwością w najgorszym tego słowa znaczeniu. Żadna władza nie ma prawa zwalniać ludzi z przestrzegania podstawowych zasad prawa naturalnego i reguł zawartych w każdym ludzkim sumieniu. Żadna władza nie ma prawa lekceważyć zła czynionego przez tych, za których jest odpowiedzialna, a tym bardziej go aprobować. Żadna władza nie ma prawa mówić ludziom „hulaj dusza, piekła nie ma, my się wszystkim zajmiemy”, ani zgadzać się na to, by ktokolwiek powołując się na nią cos takiego ludziom wmawiał. Po prostu, władza nie ma prawa demoralizować obywateli. Choćby nie wiem jak zależało jej na tym, aby być dalej władzą.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.