Ruchy i nowe wspólnoty to wynik chęci świeckich, aby wziąć w swoje ręce część odpowiedzialności za Kościół. I tu jest problem.
Janowi Pawłowi II zdarzyło się nazwać ruchy kościelne i nowe wspólnoty wiosną Kościoła. Ale również mówił do nich w roku 1998, że po okresie prób, wątpliwości i eksperymentów, nadszedł dla nich czas kościelnej dojrzałości. Czy rzeczywiście ruchy i nowe wspólnoty znalazły już swoje trwałe i właściwe miejsce w Kościele? Czy zyskały już powszechne zrozumienie i gotowość do współpracy na każdym poziomie kościelnej rzeczywistości? Chyba za wcześnie na osiadanie na laurach. Jeżeli watykańska dykasteria musi dla biskupów z całego świata organizować specjalne seminaria na temat ruchów i nowych wspólnot, a organizator imprezy musi mówić: „Ruchy kościelne to wielki dar Ducha Świętego dla Kościoła naszych czasów. Chodzi o to, by widzieć w nich naprawdę dar, a nie tylko i wyłącznie problem duszpasterski”, to znaczy, że sytuacja jest daleka od zadowalającej. Zresztą nie tylko kard. Stanisław Ryłko przekonywał hierarchów z całego globu, że ruchy są pożyteczne, a nie problematyczne. W akcję przekonywania do ruchów włączył się nawet sam Papież. Osobiście przekonywał uczestników specjalnego seminarium, że ruchy kościelne i nowe wspólnoty „nie są jeszcze jednym problemem czy zagrożeniem”, lecz „darem Pana, cennym bogactwem, które swoimi charyzmatami ubogaca cała wspólnotę chrześcijańską” i że biskupi powinni do nich „wychodzić z wielką miłością”. Ruchy i nowe wspólnoty to wynik chęci świeckich, aby wziąć w swoje ręce część odpowiedzialności za Kościół. I tu jest problem. Przynajmniej jeden z problemów, ale ważny. Bo odpowiedzialność łączy się przecież z władzą. A to jest w każdej instytucji temat drażliwy. Także w Kościele. Nic dziwnego, że Benedykt XVI zwracając się do biskupów poszerzających swą wiedzę o ruchach oświadczył: „Autentyczność nowych charyzmatów gwarantuje ich gotowość do podporządkowania się rozeznaniu władzy kościelnej”. Ale zaraz dodał: „Kto jest powołany do służby rozeznania i przewodnictwa, nie może dążyć do opanowania charyzmatów, lecz niech raczej zważa na niebezpieczeństwo zdławienia ich, opierając się pokusie ujednolicenia tego, co z woli Ducha Świętego jest wielorakie”. Duchownych, którzy nade wszystko cenią spokój, jest w Kościele na różnych szczeblach całkiem spora gromada. Ruchy i nowe wspólnoty im ten spokój mącą. Można gołębicę, pod postacią której jawi się Duch Święty, wsadzić do klatki. Ale potem nie należy się dziwić panującej wokół martwocie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...