Tekst o. Pawła Kozackiego „Rozmowa z ojcem" (zdecydowanie warto przeczytać) bardzo dobrze pokazuje wyzwania stojące przed Kościołem w Polsce. Szkoda tylko, że brak w nim choćby okruszka nadziei.
W soboty zwykle nie ma komentarza, ale okazuje się, że nic tak dobrze nie prowokuje jak beznadziejność. Tekst o. Pawła Kozackiego „Rozmowa z ojcem” (zdecydowanie warto przeczytać) bardzo dobrze pokazuje wyzwania stojące przed Kościołem w Polsce. Szkoda tylko, że brak w nim choćby okruszka nadziei. „Ja jestem z wami” w zakończeniu to niby sedno, a zupełnie nie przekonuje po kilku stronach lamentu nad światem. Jak pomóc o. Kozackiemu odzyskać nadzieję? Diagnoza jest rozpaczliwa. Nic nie działa, nie ma nawet podstaw, by zacząć cokolwiek budować, nie wierzę, że się uda… Więc po pierwsze: co właściwie ma się udać? Zbudowanie wspólnoty idealnej, według zaleceń Jana Pawła II, czy doprowadzenie ludzi do zbawienia – czyli do świętości? Do zbawienia nie prowadzi się mas, nieokreślonej zbiorowości wiernych. Do zbawienia – to prawda, zawsze we wspólnocie – dochodzi jednak konkretny człowiek. I to człowiek ma być naszą drogą. Wszystkie wskazania Jana Pawła II koncentrują się na człowieku, nie masie, a swoim umieraniem zgromadził tłumy. Nie wierzę, że to będzie możliwe w ciągu najbliższych lat – pisze o. Kozacki. No, takie założenia mnie również wydają się nierealne, zwłaszcza że dotyczą powszechnej miłości i wszechogarniającej jedności. Nie wiem, czy to już nie zatrąca o oczekiwanie nieba na ziemi… O ile mi jednak wiadomo (wystarczy poczytać Dzieje Apostolskie) spory nie wykluczają jedności. Ważne, by w miłości znosić siebie nawzajem. Coraz trudniej przełożyć Ewangelię na język zrozumiały dla pokolenia mediów elektronicznych i internetu. – czytam - Wolimy biadolić nad upadkiem kultury i zgubnym wpływem komputerów na młodzież, niż uczyć się języka second life. Jest jeden język, zrozumiały dla wszystkich i skuteczny. Język mojego życia. Język mojego stosunku do ludzi. Język mojego wysiłku. Język czynnej miłości. Ten język się nie przeterminował, ludzie go rozumieją, czasem tylko zapomnieli używać, a czasem nie wierzą, że to jest możliwe. Jesteśmy jedyną Biblią, którą ludzie jeszcze czytają. – napisał ktoś kiedyś. Dziś również to jest prawdziwe. Mamy żyć tak, by cytaty biblijne były tylko nazwaniem tego, czego ludzie doświadczają. Mamy tłumaczyć Ewangelię własnym życiem. Nie ma obawy – dotrze… Bóg to załatwi, trzeba mu tylko nie przeszkadzać. Podsumowując: z mojego punktu widzenia trzeba po prostu nieść ludziom Bożą prawdę, miłość, łagodność i pokój, czyli to, czego światu brakuje dziś najbardziej. Przede wszystkim tym, którzy są obok, którzy dziś stają na mojej drodze. I nieustannie siebie, wszystkich tych, przy których jesteśmy, i tych, którym pomóc nie jesteśmy w stanie, zawierzać Bogu. On sobie poradzi. Gwarantuję.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.