Specjalnie dla Was obejrzeliśmy film Kod da Vinci. Po to, abyście nie musieli w kinie marnować czasu i pieniędzy.
Największa tajemnica „Kodu da Vinci” wreszcie została rozszyfrowana. Nic dziwnego, że do dnia premiery dystrybutorzy nie pokazali filmu nawet dziennikarzom, co jest normalną praktyką w tym biznesie. Okazałoby się, że film nie zawiera żadnej tajemnicy. Jest po prostu nudnym, żerującym na popularności książki zakalcem uwypuklającym do tego wszystkie jej nielogiczności i słabe punktu. Trudno na nim wysiedzieć do końca, a trwa prawie dwie i pół godziny. I jest to czas stracony. Tom Hanks przed premierą chcąc prawdopodobnie udobruchać krytyków tego „wydarzenia” i złagodzić płynące z kręgów katolickich wezwania do bojkotu filmu, usiłował skierować uwagę na walory rozrywkowe „Kodu”. Okazało się jednak, że nawet widz szukający w kinie wyłącznie rozrywki wyjdzie z kina rozczarowany. Mimo, że reżyserem filmu jest Ron Howard, reżyser sprawny, autor „Pięknego umysłu”. Udany bojkot powinien mu się właściwie przysłużyć, bo im mniej widzów obejrzy „najbardziej oczekiwane wydarzenie filmowe roku” tym lepiej. Dla jego zawodowej reputacji również. Ten religijny, a właściwie antychrześcijański i antykatolicki thriller nie spełnia podstawowych wymogów konwencji w jakiej został nakręcony. Nie zaskakuje widza, brak w nim napięcia, a dramaturgiczne mielizny, wynikające z niedostatków scenariusza sprawiają, że widz szybko zaczyna się nużyć czekając na koniec. I kiedy mamy nadzieję, że wreszcie pojawi się napis „the end”, okazuje się, że to tylko złudna nadzieja. Rozpoczynają się kolejne sceny, bo przecież należy widzowi wyłożyć kawę na ławę. Profesor Langdon musi przecież w końcu odnaleźć grób Marii Magdaleny. Ale doprawdy trudno dociec za przyczyną jakich okoliczności Langdon z dużą pomocą swoich przyjaciół dokonał wreszcie tego odkrycia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.