Specjalnie dla Was obejrzeliśmy film Kod da Vinci. Po to, abyście nie musieli
w kinie marnować czasu i pieniędzy.
Opinie internautów
Śmieć w kinie
Kontrowersyjny film Rona Howarda "Kod da Vinci", który zainaugurował Festiwal Filmowy w Cannes, został chłodno przyjęty przez dziennikarzy na specjalnym pokazie prasowym w dniu 16 maja. W trakcie seansu, żurnaliści witali salwą śmiechu brednie „demaskujące” przekaz ewangeliczny, znane z książkowego pierwowzoru Dana Browna. Pod koniec projekcji, na sali rozległy się gwizdy, zamiast nie oczekiwany aplauz. Co więcej, zdaniem większości krytyków, film jest tak nijaki, pozbawiony kinowego smaku i zbanalizowany, że nie zasługuje nawet na miano herezji czy bluźnierstwa. Jest po prostu jak śmieci, które wyrzucamy lub niszczymy, nie angażując w to energii, czasu i pieniędzy.
Fakt, żyjemy w czasach kultury filmowej, ale nie znaczy to, że mamy być tolerancyjni dla obrazów, które zaśmiecają kino i są miażdżone przez krytykę jako produkcje "ponure", "przyciężkie" i "niesprawnie zrobione". A takie recenzje padły po premierze tej superprodukcji koncernu Sony Pictures - za 125 mln dolarów, plus 40 mln na wydatki marketingowe i 6 mln dla D.Browna za prawa do adaptacji kinematograficznej. Zdaniem amerykańskiego krytyka Petera Brunette'a z "The Boston Globe", film był "równie zły, co książka". Zatem i od tej strony wezwanie Kościoła do bojkotu „Kodu…” było słuszne.
Czy kino nie może być miejscem konstruktywnej refleksji, nie mówiąc już o ewangelizacji? Może. Peter Malone i Rose Pacatte napisali książkę pt. "Ewangelia w Hollywood", którą Edycja Świętego Pawła wydała w 2004 r., w przekładzie Beaty Śliwińskiej. Autorzy opierają swoją refleksję na porównaniu popularnych 72 filmów z Ewangelią. Analizują je w zestawieniu z czytaniami niedzielnymi danego okresu liturgicznego. W ten sposób powstaje rodzaj dialogu biblijno-filmowego, pole konfrontacji wiary i kultury, między którymi - podobnie, jak w przypadku fides i ratio - nie musi być sprzeczności. Frank Frost podkreśla to w przedmowie: Ojciec Peter Malone i siostra Rose Pacatte pokazują nam, w jaki sposób osoba oglądająca filmy może odnajdywać sens duchowy w rozrywkowej fabule. Nastawiając się na taki odbiór, jesteśmy poniekąd zobowiązani nie tylko do uważnego oglądania filmów, ale także do głębszego zrozumienia Ewangelii - jako współczesnych przypowieści. (…)Właściwe pytanie nie brzmi: "Czy mamy oglądać filmy?", ale: "Jak znajdować związek między filmami, które oglądamy, i naszymi przekonaniami religijnymi?" .
Rzeczą oczywistą jest, że miejsca wśród filmów z „Ewangelii w Hollywood” nie znajdzie „Kod da Vinci”, chociaż… Przypominam sobie śmiały czyn Jezusa wyrzucającego przekupniów, którzy bezczeszczą świątynię, opisany w Ewangelii według św. Jana. Mesjasz oczyścił miejsce sacrum z kupców i ich towarów: „Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu Ojca mego targowiska” (J 2, 16). Tym samym wezwał nas, by strzec świętości przed zakusami szatana. Podążając drogami Słowa Bożego, nie tylko ustrzeżemy i pomnożymy zagrożony dar wiary, ale też z łatwością dostrzeżemy śmieci, które trzeba usunąć, by ich widok nie bluźnił świętości Boga. W tym momencie, jedynie jako przykład niechlujnych odpadów, można spokojnie wymienić film Howarda i książkę Browna.
Janina
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
4
|
» | »»