Czytać nie wstyd, ale...

Nie ma co udawać. Książkę Tadeusza Bartosia przeczytałem ponad dwa tygodnie temu. Już nawet uniosłem dłonie nad klawiaturą komputera, żeby coś o niej napisać, gdy nagle odkryłem, ze sytuacja jest niesłychanie trudna. Okazało się, że właściwie nie za bardzo mam o czym pisać.

W Tygodniku ks. Adam Boniecki nawołuje, aby książki Bartosia nie lekceważyć. „Książki byłego dominikanina i byłego księdza nie należy kwitować wzruszeniem ramion ani argumentami ad hominem” – napisał ks. Boniecki. Nawet bez wezwania ze strony tak szacownej osoby podjąłem wysiłek poważnego potraktowania wspomnianego dzieła. Naprawdę się starałem. Podobnie, jak starałem się czytać ją w oderwaniu od doświadczenia życiowego autora. Ale to się nie da. Zwłaszcza, że nie kto inny, ale on sam stawia zarzut (?), że Jan Paweł II był takim a nie innym teologiem, filozofem, biskupem, papieżem ze względu na swoje doświadczenie życiowe. Dlatego choć zgadzam się z redaktorem naczelnym Tygodnika, że „Nie najważniejsze przecież jest, kto mówi, ale to, co mówi”, to jednak uważam, że osoba i sytuacja mówiącego jest ważna. Z podziwem patrzę na wysiłek ks. Bonieckiego, który stara się w dziele Bartosia wyodrębniać kwestie i jakoś je podsumowywać, a nawet polemizować z nimi. Ale stwierdzenie „Pisarski talent i błyskotliwa inteligencja Autora wyostrzają stawiane problemy i prowokują do debaty. Debaty nie tyle o książce i Autorze, ile o sprawach, które w niej porusza” to naprawdę ogromny przejaw miłosierdzia. Zgadzam się natomiast w pełni z postawioną przez ks. Bonieckiego diagnozą, że „Pytania, które Bartoś stawia, i tak nas dopadną. Wiele z nich powtarzano zresztą od lat na Zachodzie. Jeśli nie zaszkodziły Janowi Pawłowi II za życia, nie zaszkodzą mu i po śmierci”. A jeśli nie zostaną postawione na poważnie i nie podejmiemy rzetelnej pracy nad znalezieniem na nie odpowiedzi, zaszkodzą. Nam. Polskim katolikom. Książka Bartosia niestety nie ułatwia tu sytuacji, ponieważ odbiera ważnym pytaniom powagę. Niebyłe insynuacje Tekst Adama Szostkiewicza w Polityce, poświęcony książce Bartosia, prawie mnie nie zaskoczył. Kto zna publikacje byłego redaktora Tygodnika Powszechnego na temat Kościoła, wie, że czytając Bartosia, odnajdywał wiele bliskich mu myśli, krytyk i wniosków. Przecież w styczniu ubiegłego roku pisał: „Uważam decyzję Tadeusza Bartosia za złą wiadomość dla Kościoła w Polsce. Nie ma co się cieszyć, że odeszła “czarna owca”, jak cieszono się z odejścia Obirka. Odeszli duchowni dojrzali i doświadczeni, w pełni sil twórczych - przedstawiciele średniego pokolenia, tego które zwykle decyduje o obliczu instytucji, o jej społecznym odbiorze. Odeszli ludzie zdolni do nawiązania kontaktu z tą częścią społeczeństwa, którą w Kościele i religii interesuje coś całkiem innego niż lustracja i w ogóle polityka”

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
6°C Czwartek
noc
5°C Czwartek
rano
11°C Czwartek
dzień
12°C Czwartek
wieczór
wiecej »