Postanowiliśmy w portalu Wiara.pl rozpocząć program obrony prawdziwego świętego Mikołaja.
Ręka podniesiona na objawy złego smaku jest ręką podniesioną na wartość najwyższą. Powiedzcie państwo coś przykrego o jakości programów prywatnych telewizji, głupiej reklamie czy o przemyśle porno, a natychmiast odezwą się głosy przestrzegające przed zamachem na wolność. Czy to przesada? Jeśli krytyka niesmacznego plakatu wystarczy, żeby surowy głos liberalnych Katonów groził straszną wizją posłanki Nowiny-Konopczyny w roli dyktatora zamykającego agencje reklamowe (to się nazywa katecheza strachu), to sprawy zaszły daleko. A niech jeszcze- co nie daj Boże - będzie to krytyka publiczna i zbiorowa (np. Order Nietolerancji przyznawany przez prasę katolicką), to zostaną wytoczone najcięższe działa (włącznie z posłem Tomczakiem). Przyznaję, że sytuację, zamiast której intelektualiści zamiast bronić Szekspira, Homera czy Dantego (którzy nie mają się ostatnio zbyt dobrze), zajmująsię obroną hard porno, disco polo i głupich reklam, uważam za wyjątkowo przygnębiającą. Czy odwracalną? List Piotra Kamińskiego skłania do sceptycyzmu w tej sprawie. Jak widać, działa to jak odruch kolanowy -reakcja następuje bez względu na okoliczności i bez udziału rozumu. Ten odruch doskonale ilustruje niezastąpiony Piotr Bakłażec. Cóż, że handlowcy i spece od marketingu - pisze przenikliwy redaktor - „w swych komercyjnych zapędach naruszają dobry gust? (...) społeczeństwo otwarte, jeśli nie chce łamać zasad, którym deklaruje wierność, daje swobodę wyrażania gustów nie tylko subtelnych i wyrafinowanych”. Panie Piotrze, co ma piernik do wiatraka? W czym publiczny sprzeciw wobec złego smaku grozi regułom społeczeństwa otwartego, którego z takim patosem pan broni? Siła demokratycznego społeczeństwa polega na tym, że szanując „swobodę wyrażania gustów” pozwala na dyskusję, że broniąc wolności wyrażania opinii dopuszcza ich bezlitosną krytykę - nie beznadziei, zresztą, iż w tym procesie wyłonią się najlepsze i najmądrzejsze. Niech się pan nie boi - ktoś źle pana poinformował. Jeśli w demokratycznym państwie prawa komuś doskwiera gust reklamodawców, to może im pan przyłożyć i to publicznie. To zgodne z zasadami. Śmiało. Nie musi pan cierpieć w milczeniu. Może zresztą wówczas zniknie obecny w pańskim rozumowaniu brak symetrii. Z trudnych do wyjaśnienia przyczyn opinie wyrażane przez katolików stanowią dla pana przykład brzydkiego nakłaniania świata, by podzielał ich uczucia, a praktyki agencji reklamowych są od tego zarzutu wolne. Dlaczego redaktor Trójki pozwala dać wyraz swojemu stosunkowi do Mikołaja agencjom, a zakazuje go „Tygodnikowi”, jest dla mnie tajemnicą nie do przeniknięcia. I jeszcze jedno. Piotr Bakłażec myli się również sądząc, że smak zakazuje nakłaniania innych do przyjęcia własnych przekonań. Rzecz jasna, wykluczyć trzeba sytuację, gdy nakłanianie łączy się z narzucaniem poglądów siłą. Mam nadzieję, że mówiąc: „nie domagam się, by inni ludzie podzielali moje opinie”, nie myśli pan jednak o opiniach na temat rasizmu, pogardy dla ludzkiej godności, wolności słowa, antysemityzmu, wolności praktyk religijnych, stosowania tortur i setek innych przekonań które - jak panu pewnie wiadomo - nie są powszechnie szanowane i przyjmowane. Mam nadzieję, że pańska definicja dobrego smaku jest po prostu odrobinę nieprecyzyjna. Co robić? Jak się chronić, by fala sekularyzacji nie zalała i tego, co najcenniejsze? Czy w ogóle należy się bronić, a zwłaszcza bronić publicznie? A czy świadectwo może być inne niż publiczne? Antyświadectwo ma wiele postaci - gdy dawane jest wartościom nieistotnym, gdy przyjmuje formę, która zadaje kłam bronionym wartościom (ucho Malchusa), gdy z zaparcia się czyni cnotę, np. w imię neutralności publicznego forum. Co powinni robić chrześcijanie? Stefan Wilkanowicz odpowiada mądrze - należy robić to, co zwykle - dawać świadectwo. Ponad wszelką wątpliwość jedną z jego form jest pójście drogą biskupa Mikołaja. Czy inną, nie mniej ważną, nie jest odwaga powiedzenia „nie zgadzamy się”? Odpowiedź pozostawiam redakcji. Fragment książki: Koniec snu Konstantyna. Szkice z życia codziennego idei
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.