Kilkadziesiąt stron sporządzonych w przeszłości przez wywiad PRL w sprawie ks. Stanisława Wielgusa zdecydowało o jego życiu i dramatycznych wydarzeniach, których byliśmy ostatnio wszyscy świadkami.
To stwierdzenie znajduje potwierdzenie w innych dokumentach, stanowiących analizę jego aktywności na Zachodzie, głównie w RFN, gdzie przebywał na dłuższym stypendium naukowym, a także w Szwecji. Jednym z zasadniczych celów, jaki pojawił się już w trakcie jego pobytu w Monachium, była próba „zalegalizowania” go jako agenta peerelowskiego wywiadu w środowisku Radia Wolna Europa. W dokumentach sprawy RWE określana jest jako obiekt „Szerszeń”. To zrozumiałe, gdyż dla wywiadu PRL to właśnie amerykańska rozgłośnia nadająca w Monachium była głównym przeciwnikiem ideologicznym i korzystali z każdej okazji, aby przeniknąć w szeregi jej pracowników. Znany jest przykład kpt. Andrzeja Czechowicza, który przez jakiś czas był zatrudniony w monachijskiej rozgłośni. Zamiar warszawskiej centrali był prosty – najpierw należało ks. Wielgusa „zalegalizować” w naukowym środowisku uczelni monachijskich, a także emigracji, a później doprowadzić do jego kontaktu z kierownictwem RWE. Nadarzyła się sposobna okazja, gdyż właśnie miał odchodzić na emeryturę z Radia ks. Tadeusz Kirschke, odpowiedzialny za programy religijne. „Ta sytuacja stwarza możliwości przeprowadzenia kombinacji operacyjnej, której celem jest wprowadzenie naszego agenta do redakcji polskiej RWE. Do kombinacji został przez nas wytypowany agent „Grey”, pozostający na naszym kontakcie”. ( Plan kombinacji operacyjnej wprowadzenia agenta „Greya” do obiektu „Szerszeń” z 20 października 1977r.). Sprawa nie była jednak prosta, gdyż ks. Kirschkego miał zastąpić ks. Śliwiński. Wywiad PRL chciał, aby nie objął on tych funkcji, lecz udało się w tym miejscu ulokować ks. Wielgusa. Na skutek prawdopodobnie bierności ks. Wielgusa, operacja się nie udała. Zachowały się jednak także meldunki świadczące, że w latach 70. przebywając w RFN „przekazywał on wiele informacji, dokumentów i nagrań dotyczących wystąpień dostojników Kościoła i naukowców katolickich”. (Plan kombinacji operacyjnej wprowadzenia „Greya” do obiektu „Szerszeń” z 20 października 1977 r.).
Co robił Grey?
Tyle oficerowie wywiadu. Trzeba podkreślić, że w całej dokumentacji tylko oni zabierają głos. Nie ma tam żadnych dokumentów bezpośrednio pochodzących od ks. Wielgusa, czy wskazujących, w jaki sposób wykonywał on agenturalne polecenia. Znajdujący się w aktach, a sporządzony własnoręcznie przez ks. Wielgusa plan badań naukowych nie ma żadnych odniesień do zadań wywiadowczych. Jednocześnie mamy tam ważne świadectwo oficerów wywiadu wskazujące, że nie był współpracownikiem specjalnie użytecznym. „Grey nie spełnił zadań, które przyjął do wykonania przed wyjazdem za granicę. Zachował bierność i daleko idącą ostrożność na odcinku realizacji zadań szczegółowych: brak naprowadzeń, zupełna pasywność na odcinku nawiązywania znajomości z ludźmi wchodzącymi w zakres naszego zainteresowania, zignorował zadanie dot. rozpracowania ukraińskich ośrodków nacjonalistycznych w Monachium itd.”. ( Notatka z 20 października 1977 r.). Jak z tego wynika, wywiad nie był specjalnie zadowolony z tej współpracy. W tym kontekście pisanie przez media, że ks. Wielgus był jakimś superważnym agentem, czy człowiekiem dostarczającym niezwykle ważnych informacji wywiadowczych, po prostu mija się z prawdą. Operacja wejścia do RWE także się nie powiodła. Być może współpraca ks. Wielgusa z wywiadem PRL była próbą bardzo dwuznacznej gry, która bez względu na jego intencje zakończyła się teraz dla niego katastrofą.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.