Nie chcemy króla
Nie chcemy króla
W sobotę w Ameryce odbyły się protesty zarzucające Trumpowi, że kreuje się na króla
CRISTOBAL HERRERA-ULASHKEVICH /PAP/EPA

Trump: Zawieszenie broni w Gazie nadal obowiązuje

PAP

publikacja 20.10.2025 06:42

Twierdzi też, że nie żądał od Zełenskiego oddania Rosji Donbasu

Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump powiedział w niedzielę, że mimo wymiany ognia między Izraelem i Hamasem zawieszenie broni nadal obowiązuje. Trump przyznał jednak, że Hamas jest dość "niesforny".

Trump skomentował tak niedzielne starcia między Hamasem i Izraelem, które rozpoczęły się w Rafah przy granicy z Egiptem.

- Będziemy musieli zobaczyć, co się dzieje. Chcemy zapewnić, że z Hamasem pójdzie bardzo pokojowo. Jak wiecie, byli dość niesforni. Trochę tam strzelali i myślimy, że może kierownictwo nie jest w to zaangażowane, że może mają wewnątrz jakichś buntowników - mówił Trump. Zapewniał jednak, że "wszystko zostanie porządnie załatwione", a zawieszenie broni się utrzymuje.

Trump odmówił przy tym oceny, czy izraelska odpowiedź na atak Hamasu była uzasadniona, dodając, że poddawane jest to analizie.

Izraelska armia poinformowała, że została zaatakowana w niedzielę rano w okolicach miasta Rafah na południu Strefy Gazy przez "terrorystów" i odpowiedziała ogniem. Władze izraelskie obwiniają o ataki Hamas, który zaprzecza by brał w nich udział. To najpoważniejsze starcia od czasu wprowadzenia ponad tydzień temu rozejmu.

Przedstawiciel izraelskiej armii powiedział prasie, że rano w rejonie Rafah doszło do co najmniej trzech incydentów, w czasie których bojownicy Hamasu strzelali do żołnierzy znajdujących się po izraelskiej stronie przyjętej w rozejmie linii rozgraniczenia. W ostrzale zginęło dwóch izraelskich żołnierzy - przekazała armia.

Natychmiast po atakach przeprowadziła naloty i ostrzał artyleryjski, by "zlikwidować zagrożenie". W trakcie uderzeń zniszczono kilka tuneli i budynków, wykorzystywanych przez terrorystów - zaznaczyło wojsko. Po południu armia poinformowała o kolejnej fali nalotów na cele Hamasu na południu Strefy Gazy.

Wcześniej media palestyńskie przekazały, że lotnictwo przeprowadziło też uderzenia na środkową i północną część Strefy Gazy. Zginęło co najmniej siedem osób, jest też wielu rannych - podała stacja Al-Dżazira.

Według portalu Axios, USA naciskały na Izrael, by reakcja była "proporcjonalna, ale powściągliwa".

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński

***

Prezydent USA Donald Trump zaprzeczył w niedzielę doniesieniom "Financial Times", by nakłaniał prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego do przyjęcia rosyjskich żądań i oddania całego Donbasu. Trump opowiedział się za zatrzymaniem walk według obecnej linii kontaktu.

Trump odniósł się do doniesień "FT" podczas rozmowy z dziennikarzami na pokładzie samolotu Air Force One w drodze z Florydy do Białego Domu.

- Nie, nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Uważam, że powinni po prostu zatrzymać się na liniach frontu, tam gdzie są, na liniach frontu (...) Reszta jest bardzo trudna do negocjacji (...) Wiecie, jest tyle różnych permutacji - mówił Trump. - Więc mówię, że powinni natychmiast zatrzymać się na liniach frontu, wrócić do domu i przestać zabijać ludzi. - dodał.

Zapytany, co powinno stać się z Donbasem, Trump odparł, że powinien pozostać podzielony tak jak jest.

- Myślę, że 78 proc. tego terytorium jest już zajęte przez Rosję. Zostawcie to tak, jak jest teraz. Mogą, mogą coś wynegocjować później - ocenił.

Brytyjski dziennik podał, powołując się na osoby zaznajomione z przebiegiem wydarzeń, że piątkowe spotkanie prezydentów w Białym Domu wielokrotnie przeradzało się w "krzykliwą wymianę zdań", podczas której Trump "przez cały czas przeklinał". Według europejskiego urzędnika posiadającego wiedzę na temat spotkania, Trump oświadczył, że ukraiński przywódca musi zawrzeć porozumienie. Amerykański prezydent powiedział Zełenskiemu, iż przegrywa wojnę, ostrzegając: "Jeśli (Putin) tego zechce, zniszczy cię".

Źródła "FT" twierdzą, że prezydent USA odrzucał mapy linii frontu na Ukrainie, nalegał, aby Zełenski oddał Putinowi cały Donbas. Miał też wielokrotnie powtarzać - co do słowa - argumenty, które rosyjski przywódca przedstawił mu podczas rozmowy telefonicznej w czwartek i to nawet jeśli były one sprzeczne z jego własnymi niedawnymi wypowiedziami na temat słabości Rosji - poinformowali europejscy urzędnicy zaznajomieni z przebiegiem spotkania. Ostatecznie stronie ukraińskiej miało udać się przekonać Trumpa do poparcia zamrożenia obecnych linii frontu.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński 

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona