Dwie kobiety są podejrzane w wyłudzenie prawie 2,5 mln zł od kilkudziesięciu instytucji i osób prywatnych z całej Polski. Matka i córka oszukiwały, że potrzebują pieniędzy na leczenie chorego dziecka. Zostały tymczasowo aresztowane.
Kobiety w wieku 68 i 42 lat usłyszały w sumie 40 zarzutów oszustwa. "Ponieważ obie uczyniły z procederu stałe źródło dochodów, grozi im kara do 15 lat więzienia" - powiedziała we wtorek PAP Renata Legawiec z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
Wyjaśniła, że oszustki kontaktowały się telefonicznie z różnymi firmami, instytucjami lub osobami prywatnymi, opowiadając o dramatycznej sytuacji ciężko chorego syna i wnuka, który przebywa w klinice w Stanach Zjednoczonych i oczekuje na bardzo drogi zabieg ratujący życie.
"Rozmówcy ulegali namowom i wpłacali pieniądze na podane konta bankowe należące do oszustek. Kwoty były zróżnicowane od 20 do kilkuset tysięcy złotych" - wyjaśniła Legawiec. Dodała, że w większości przypadków pieniądze przekazywane były w formie darowizny, zdarzały się jednak także pożyczki. Policja zainteresowała się sprawą, gdy do funkcjonariuszy zgłosiła się osoba, która pożyczyła pieniądze i nie mogła wyegzekwować ich zwrotu.
Jak dodała Legawiec, nie jest wykluczone, że w procederze pomagały kobietom inne osoby, możliwe są więc kolejne zatrzymania.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.