Reklama

Obrona przez atak

„Gazeta Wyborcza” świętuje 25 lat… niestrudzonej walki z Kościołem. Oczywiście w trosce o jego i nasze dobro.

Reklama

Postępowi i niezadowoleni
Jaki jest więc wymarzony Kościół „Wyborczej”? Można go określić jednym słowem: „bezobjawowy”. Otwarty na wszelkie nowinki, akceptujący wszystko i wszystkich, broń Boże nie ewangelizujący. To Kościół w czapce niewidce, przepraszający za to, że jeszcze istnieje, podobny raczej do wielkiej organizacji pozarządowej. W tej koncepcji biskup jako taki to już przeżytek, hierarchia jest nieustannie przeciwstawiana wiernym, którzy domagają się zmian i reform. Są postępowi i niezadowoleni.

Kapłan Kościoła „Wyborczej” powinien być przede wszystkim niepokorny. Pod takim tytułem gazeta opublikowała cały serial sylwetek księży stawianych innym za wzór. Niestety, wielu z bohaterów cyklu to dziś już byli kapłani. Charakterystyczna jest zresztą zmiana środowiska będącego intelektualnym zapleczem „Wyborczej”. 20 lat temu był to „Kościół otwarty”, ludzie związani z „Więzią” i „Tygodnikiem Powszechnym”, biskupi: Życiński i Pieronek czy ks. prof. Tischner. Dziś ich miejsca zajęli Magdalena Środa i Jan Hartman. Politycznie zaś rzecz ujmując – Unię Wolności zastąpił Ruch Palikota.

Mimo podeszłego wieku Jan Turnau od 25 lat stara się jak może dotrzymać kroku postnowoczesności. Już w 1992 r. upominał się o kapłaństwo kobiet i martwił jednocześnie, że to „może napotykać u nas szczególne opory”. Często stawia Polakom za wzór Kościoły Europy Zachodniej, gdzie takich oporów nie ma. Nie wspomina przy tym, że świątynie świecą tam pustkami.

Geje i lesbijki: do roboty!
Sporą część swojej książki Artur Dmochowski poświęca temu, jak przez 25 lat „Wyborcza” niestrudzenie wypełniała zadania przypisane dziennikarzom, w ramach „organizatorskiej funkcji prasy”, przez Lenina. Mamy bowiem do czynienia z instytucją, a nie jedynie dziennikiem. GW nigdy nie poprzestawała na diagnozach, czy nawet pisaniu, jak być powinno. Angażowała się, inicjowała konkretne działania i potem je koordynowała. Gdy startował Ruch Palikota, informowano o planowanych przez tę partię manifestacjach przed siedzibami biskupów. Podobnie było w przypadku Parad Równości (Jeden z tytułów: „Geje i lesbijki: do roboty!”)

Niepokornych kapłanów wspierano, drukując „Dziesięć przykazań dla odchodzących księży”. W sprawie apostazji publikowano instruktaże, jak wystąpić z Kościoła. Tekstom w rodzaju „wytnij i zachowaj” zawsze towarzyszyły mrożące krew w żyłach reportaże ilustrujące piekło, z jakim mamy do czynienia w środowisku księżowskim, w parafiach czy „tradycyjnych rodzinach”, gdzie biją, głodzą i gwałcą. A na „drugą nóżkę” serwowano radosne teksty o homoseksualistach i sektach .

Organizatorska rola prasy najbardziej widoczna była w najsłynniejszych kampaniach „Wyborczej” – w sprawie in vitro, religii w szkole czy aborcji. Podręcznikowym przykładem takich działań była sprawa „Agaty”. Gazeta była „jednostką szturmową” w obserwowanej z zapartym tchem przez całą Polskę walce „postępowców” z obrońcami życia o nienarodzone dziecko i duszę Agaty.

Najdłuższą historię ma oczywiście batalia „Wyborczej” z religią w szkołach. Biskup Alojzy Orszulik już 20 lat temu zwrócił uwagę na dziwną decyzję redakcji, która zamieściła informację o organizowaniu „stowarzyszenia osób pragnących nieobecności nauki religii w szkołach”, podając nie tylko nazwisko, ale i kontakt do założyciela. Potem przez lata skanowano cały kraj w poszukiwaniu przykładów nietolerancji i krzywd doznawanych przez osoby niewierzące. Mizerny plon tej najdłuższej kampanii III RP więcej mówi o szkolnej rzeczywistości niż naukowe opracowania.

Prekursor i epigon
Choć mowa o dzienniku polskich elit, jakoś mało kogo dziwi już obecny na jego łamach brak hamulców i styl jako żywo przypominający „Fakty i Mity”. Książka Artura Dmochowskiego doskonale pokazuje degenerację języka „Wyborczej”, jaka nastąpiła w ciągu tych 25 lat. Kiedyś – nawet ostro szarżując – starano się zachowywać pewne formy. Dziś stało się to zbędne. Na przykład ks. Dariusz Oko to „pierwszy gejożerca Kościoła katolickiego”, który „opowiada o swoich homofobiach”, do Pierwszej Komunii Świętej najbardziej pasuje określenie „targowisko próżności”, a demonstracje w obronie Kościoła kwitowane są tytułem: „Pogarda i agresja”. Cóż, każdy mierzy innych swoją miarą.

Obrona przez atak   mat. prasowy Można zaryzykować twierdzenie, że gazeta tak usilnie walcząca z „mową nienawiści” była w polskich mediach zarówno jej prekursorem, jak i epigonem. Na długo bowiem przed pojawianiem się forów internetowych redaktorzy GW wymyślili słynną „Telefoniczną Opinię Publiczną”, czyli rubrykę-ściek, w której publikowano „głosy czytelników”. Mocne, dosadne, bezkompromisowo atakujące – głównie Kościół i politycznych przeciwników. Dzięki takiemu fortelowi można było zachować faryzejską poprawność w oficjalnych komentarzach, a zarazem podgrzewać nastroje. Dziś tego typu podstępy nie są konieczne, a gazeta szeroko otwiera swoje łamy dla wszystkich, którzy życzą Kościołowi jak najgorzej. Chyba że jest to Kościół „Wyborczej”.

Artur Dmochowski. Kościół „Wyborczej”. Największa operacja resortowych dzieci. Słowa i Myśli. 2014

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| MEDIA, POLSKA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
3°C Środa
wieczór
0°C Czwartek
noc
0°C Czwartek
rano
3°C Czwartek
dzień
wiecej »

Reklama