Aborcjoniści jako rozwiązanie problemu proponują zabicie jednej z ofiar. Dlaczego nie obu?
Przypadki ciąży będącej wynikiem gwałtu są bardzo często stosowanym w dyskusji chwytem aborcjonistów. Żerując na krzywdzie zgwałconych kobiet i grając na emocjach słuchacza, zwolennicy mordowania dzieci, próbują racjonalizować swoje zbrodnicze poglądy.
W przypadku ciąży pochodzącej z gwałtu mamy do czynienia z trzema osobami – ze zbrodniarzem i dwoma ofiarami – zgwałconą kobietą i dzieckiem, na którym również sposób jego poczęcia wywrze swoje piętno. Aborcjoniści jako rozwiązanie problemu proponują zabicie jednej z ofiar – nienarodzonego dziecka. Idąc ich tokiem rozumowania możemy również zaproponować usunięcie drugiej ofiary – matki.
Jeżeli argumentem za zabiciem nienarodzonego dziecka jest trauma dla matki, która „będzie musiała przeżywać gwałt drugi raz podczas porodu, a później całe życie patrzeć na dziecko gwałciciela", to czy skuteczniej nie będzie zabić matkę? Nigdy więcej nie będzie już nękana przez nocne koszmary i nie będzie musiała wychodzić do sklepu na drżących nogach oglądając się co chwila za siebie słysząc na chodniku czyjeś kroki. Mówiąc krótko, pozbawimy ją życia w ciągłej traumie i lęku.
Spójrzmy na problem w szerszym kontekście. Zgodnie z myśleniem aborcjonistów, dziecko poczęte w wyniku gwałtu to również trauma dla bliskich zgwałconej kobiety, którzy patrząc na nie zmuszeni są do ciągłego „uczestniczenia" w krzywdzie sprzed lat. Wyobraźmy sobie również wszystkie kobiety, które po spotkaniu ofiary gwałtu będą zadawały sobie bez końca pytania: "Kiedy mnie to spotka?"
W krajach islamskich zgwałcone kobiety są wielokrotnie karane surowiej niż ich oprawcy. Giną kamienowane, palone żywcem i ścinane tylko za to, że stały się ofiarami okrutnej zbrodni. Feministki i politycy słusznie nazywają takie prawo barbarzyństwem. Dlaczego zatem nie przeszkadza im nasze prawo, które pozwala na rozrywanie na strzępy i zabijanie przez wywołanie poronienia i pozostawienie na śmierć z pragnienia innych ofiar gwałtu – dzieci nienarodzonych?
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.