Pierwsze tiry z pomocą humanitarną Ministerstwa Obrony Narodowej dla ukraińskich żołnierzy są już w drodze do Lwowa. Resort przekaże Ukraińcom 320 ton, m.in. żywność, koce i materace.
"Pierwsze transporty ruszyły już w poniedziałek, ale odbywa się to drogą lądową. Nie jest to kolumna zorganizowana, tylko po 4-5 załadowanych tirów. Nasze założenie jest takie, by do niedzieli pomoc humanitarna trafiła na Ukrainę" - powiedział w środę PAP rzecznik MON Jacek Sońta.
Poinformował, że ministerstwo przekaże żołnierzom ukraińskim 320 ton żywności o przedłużonej ważności, koce, materace i pościel. "Te rzeczy będą przewiezione do bazy pod Lwowem; tam auta zostaną rozładowane i wrócą do Polski. Dalszą dystrybucją zajmie się strona ukraińska" - zaznaczył Sońta.
Pomoc polskiego MON to efekt porozumienia zawartego pomiędzy Polską i Ukrainą 14 sierpnia br. Wszystkie dary pochodzą z zapasów wojskowych.
Sońta zaprzeczył równocześnie doniesieniom medialnym, że strona ukraińska zwróciła się do MON z prośbą o sprzedaż broni. "Nie potwierdzamy takiej informacji" - powiedział.
Tymczasem w całym kraju organizowane są zbiórki pieniędzy dla Ukrainy m.in. na żywność i odzież dla przesiedleńców ze wschodu tego kraju. Pieniądze dla Ukrainy zbierają m.in.: Polska Akcja Humanitarna, Caritas Polska, Fundacja Otwarty Dialog Polskie oraz Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM).
Caritas Polska zbiera pieniądze dla wewnętrznych przesiedleńców ze wschodniej Ukrainy; wystarczy wysłać SMS z hasłem POMAGAM na numer 72052 lub dokonać wpłaty na konto Caritas PL (http://www.caritas.pl/). Do tej pory na zakup żywności, wody, artykułów higieniczno-chemicznych, ciepłej odzieży i butów dla przesiedleńców Caritas przekazała 20 tysięcy euro.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.