Wikary z kamieniem u papieża Pawła VI

- To było coś, co dzisiaj trudno sobie wyobrazić - mówi ks. Eugeniusz Nycz, proboszcz w Porąbce koło Kęt. - Wtedy dostać się do Rzymu to była rzadkość. A do papieża... to już zupełnie!

Pięć minut

- Nie mieliśmy pojęcia, jak wyglądają audiencje. Nie było przecież stamtąd przekazów telewizyjnych - tłumaczy ks. Nycz. - Wtedy tam po raz pierwszy doświadczyłem powszechności Kościoła. Ludzie z różnych stron świata, różne języki, nazwy miejscowości, które znało się tylko z lekcji geografii. Wszyscy wymieniali się jakimiś drobiazgami, przyszli do nas Polonusi ze Stanów. Nasza grupa stała blisko barierki, obok której miał przejeżdżać Paweł VI. Niecierpliwie czekamy z ks. Słaboniem. W moich rękach kamień i siermiężny czarno-biały album o historii parafii w Mistrzejowicach, który miałem podarować ojcu świętemu, gdyby udało mi się do niego dotrzeć. Czekamy na znak Watykańczyków. Po przemówieniach papież ma się przywitać z biskupami i, jeśli nie będzie ich zbyt wielu, będziemy mogli z ks. Słaboniem podejść. Watykańczycy dali nam znak: podchodźcie. Ale my staliśmy za tą nieszczęsną barierką! Nim ją obejdziemy, ojciec święty będzie już daleko! No to my, hop, w sutannach przez barierkę z kamieniem węgielnym w ręku i już byliśmy przy papieżu! Pamiętam burzę oklasków, jaką nam zafundowali Amerykanie po tym skoku.

Papieża Pawła VI ks. Nycz zapamiętał jako człowieka bardzo pokornego, miłego, drobnej postury. - Spotkanie trwało może pięć minut, a Watykańczycy i tak pokazywali nam, że przekraczamy czas - wspomina. - Pobłogosławił nasz kamień. Niewiele mówił, ale był bardzo zaciekawiony naszym albumem, historią Nowej Huty. Wydaje mi się, że to hasło było magnesem. Na pewno kardynał Wojtyła relacjonował w Watykanie te nowohuckie sprawy i nie były one obce ojcu świętemu.

Jak wielka rzecz mnie spotkała

Watykański kamień wmurował w Mistrzejowicach kard. Wojtyła. - A mnie niedługo potem wysłano do Lgoty, żebym tam budował kościół. Żebym to ja wiedział wcześniej, to bym się o ten kamień dla Lgoty też starał! - śmieje się ks. Nycz i dodaje: - Od tamtego spotkania Watykan był bliżej mnie. To spotkanie było dla młodego księdza ogromnym wyróżnieniem. Pierwszy wyjazd zagraniczny i rozmowa z papieżem, którego znało się tylko z imienia wymienianego w kanonie podczas Mszy św...

Jak mówi ks. Nycz, nie miał wtedy poczucia spotkania ze świętym. - Bardziej zostały w pamięci spotkania z Janem Pawłem II, ale kiedy w maju tego roku dowiedziałem się o beatyfikacji papieża Pawła VI, odżyły tamte wspomnienia. Odżyła na nowo świadomość - spotkałem świętego... Wtedy nie mieliśmy zbyt wielu relacji z Watykanu - czasem coś w "Tygodniku Powszechnym", czasem w ubożuchnej wtedy szacie "Gościa Niedzielnego"... Ale chłonąłem wszystkie wiadomości. Kiedy papież zmarł, bardziej przeżywałem ten fakt. Dotykałem Głowy Kościoła... Dopiero teraz uświadamiam sobie, jak wielka rzecz mnie spotkała. Decyzja o beatyfikacji Pawła VI przypomniała mi tamten czas i jakoś tak zmobilizowała do odkrycia postaci tego błogosławionego papieża na nowo.

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
5°C Czwartek
noc
3°C Czwartek
rano
7°C Czwartek
dzień
8°C Czwartek
wieczór
wiecej »