W którym momencie rozpadł się prezydencki samolot oraz czy dokumentacja sądowo-lekarska szczątków ofiar katastrofy jest wiarygodna – to główne tematy III Konferencji Smoleńskiej, która odbyła się 20 października w Warszawie.
Celem Konferencji Smoleńskiej jest stworzenie forum dla przedstawienia badań dotyczących różnych zagadnień katastrofy, od technicznych, po medyczne czy prawne. Naukowcy przedstawiają w czasie tego spotkania wyniki swoich badań. W tym roku wygłosili 18 referatów. Padły ważne treści, które mogą posłużyć do dalszego wyjaśnienia okoliczności tragedii. Uczeni wskazali również kolejne nieprawidłowości raportu MAK i Millera, które nie odpowiadają na szereg problemów związanych ze śledztwem.
W tym roku naukowcy skupili się na problemie, czy samolot rozpadł się w efekcie zderzenia z ziemią, czy jeszcze w powietrzu. Prof. Glen Arthur Jørgensen przy użyciu programu CDF, obsługującego dane wielowymiarowe, odtworzył trajektorię lotu tupolewa. Wynika z niej, że nie jest możliwe, aby po odcięciu 5,5 metra skrzydła samolot przechylił się na plecy, jak twierdzi raport MAK i Millera. Jest to możliwe przy utracie 10 metrów skrzydła. Zwrócił on uwagę, że zapis czarnych skrzynek od momentu domniemanego zderzenia z brzozą dokładnie odpowiada zachowaniu samolotu po utracie 10 metrów skrzydła. Duński uczony uważa, że samolot zaczął się rozpadać w powietrzu bez zderzenia z jakąkolwiek przeszkodą terenową, a zasadniczy etap rozpadu nastąpił ponad wrakowiskiem. Opinię prof. Jørgensen podzielali inni prelegenci. Wśród dowodów podawali: rozkład szczątków na ziemi typowy dla samolotów, które wybuchły w powietrzu, dużą liczbę drobnych części, fragmenty poszycia kadłuba na drzewach, co świadczy, że miały one niewielką prędkość, brak kratera po ewentualnym zderzeniu z ziemia, wreszcie brak śladów paliwa przy brzozie, która miała odciąć część skrzydła.
Prof. Anna Gruszczyńska-Ziółkowska z Uniwersytetu Warszawskiego zakwestionowała zapisy rejestratora głosowego. Zwróciła uwagę, że są istotne różnice w transkrypcjach. Udało się jej odczytać słowa, które padły w ostatnich chwilach przed katastrofą. Różnią się one od wersji przedstawionej w raporcie MAK i Millera.
Prof. Krystyna Kamieńska-Trela i prof. Sławom Szymański zakwestionowali wyniki badań Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji, które nie znalazło na wraku śladów materiałów wybuchowych. Wskazali oni, że pracownicy laboratorium źle odczytali wyniki urządzenia wykrywającego związki azotu. Z kolei dr Grażyna Przybylska-Wendt, analizując protokoły sądowo-lekarskie części ofiar, wykazała, że są one niewiarygodne.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.