- Władze miasta Gdańska czczą gwałcicieli, zbrodniarzy i okupantów. Nie zgadzamy się na to - mówi Anna Kołakowska, radna PiS, organizatorka pikiety.
Władze Gdańska zaplanowały na 27 marca uroczystości pod hasłem "Powrót Gdańska do Macierzy". Obchody rozpoczęły się na Cmentarzu Żołnierzy Radzieckich od złożenia kwiatów na grobach czerwonoarmistów. Wieniec złożył m.in. prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.
W trakcie uroczystości rozległy się okrzyki "Sowieci do domu", "Precz z komuną!" czy "Budyń do Moskwy". Część manifestantów trzymała transparenty z napisem: "Składając hołd czerwonoarmistom gloryfikujemy i przyzwalamy na bestialstwa oraz zbrodnie, których dokonała Armia Czerwona na polskim narodzie. Protestuję!".
- Przedstawiciele władz Gdańska oddają hołd żołnierzom sowieckim w rocznicę porwania i wywiezienia do Moskwy przywódców Polskiego Państwa Podziemnego. Gromadzą się także w dniu, kiedy dokładnie 70 lat temu sowieci spalili żywcem kilkadziesiąt osób, które szukało schronienia w kościele św. Józefa w Gdańsku. Były to głównie kobiety z dziećmi. Czerwonoarmiści dopuszczali się też masowych gwałtów i grabieży. I tym ludziom oddaje hołd prezydent Adamowicz? - komentuje A. Kołakowska.
Zdaniem prezydenta Adamowicza zachowanie protestujących jest wyrazem braku szacunku wobec cmentarza i poległych. To także zachowanie wbrew interesowi Polski, bo "telewizja rosyjska, która to nagrała, pokaże to zapewne jako przykład antyrosyjskich zachowań".
Teren cmentarza został obstawiony przez funkcjonariuszy Policji. Do żadnych ekscesów jednak nie doszło i ceremonia przebiegła zgodnie z planem.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.