Policja znalazła pistolet, którym prawdopodobnie zabito byłego lidera opozycji Borysa Niemcowa - informuje w środę agencja Interfax, powołując się na źródło znające kulisy śledztwa. Adwokat głównego oskarżonego o to zabójstwo Zaura Dadajewa temu zaprzecza.
"Narzędzie zbrodni znaleziono i włączono do materiałów sprawy. Trwają niezbędne ekspertyzy. Po tym pistolet zostanie pokazany oskarżonym i ci będą musieli odpowiedzieć na pytania śledczych" - cytuje swojego rozmówcę rosyjska agencja.
Obrońca Dadajewa, Szamsudin Cakajew, w rozmowie z agencją RIA-Nowosti zaprzeczył temu. "Pistoletu, z którego zabito Niemcowa, w materiałach sprawy nie ma. I nie będzie, skoro od razu go nie znaleziono" - powiedział.
55-letni Niemcow, jeden z przywódców Republikańskiej Partii Rosji-Partii Wolności Narodowej (RPR-Parnas) i zagorzały krytyk prezydenta Władimira Putina, a zwłaszcza jego agresywnej polityki wobec Ukrainy, został zastrzelony 27 lutego późnym wieczorem w samym sercu Moskwy - na Dużym Moście Moskworeckim przed murem Kremla. Został trafiony czterema pociskami; strzelano mu w plecy.
Pod zarzutem zabójstwa opozycjonisty aresztowano 32-letniego Zaura Dadajewa, byłego zastępcę dowódcy batalionu w elitarnym pułku sił specjalnych "Północ", wchodzącego w skład stacjonującej na terytorium Czeczenii 46. samodzielnej brygady specnazu Wojsk Wewnętrznych MSW FR. Dadajew początkowo przyznał się do popełnienia tej zbrodni, jednak potem odwołał zeznania złożone po zatrzymaniu. Oświadczył, że był torturowany.
W związku z zabójstwem aresztowano łącznie pięć osób - wszystkie pochodzą z Czeczenii. Za główną wersję mordu Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej rozpatruje zabójstwo na zlecenie.
Bezpośrednio po zabójstwie policyjni nurkowie przeszukali dno rzeki Moskwy koło Kremla. Znaleźli dwa pistolety. Okazało się jednak, że z żadnego z nich nie strzelano do Niemcowa.
Niezależna "Nowaja Gazieta" podała w środę, że w domu krewnych Dadajewa w Inguszetii, republice sąsiadującej z Czeczenią, znaleziono pistolet, którego prawdopodobnie użył bezpośredni zabójca opozycjonisty.
Interfax poinformował również, że śledczy zamierzają wysłać list gończy za innym byłym oficerem pułku "Północ" Rusłanem Gieriemiejewem, którego podejrzewają o zorganizowanie zabójstwa Niemcowa. Według agencji śledczym nie udało się ustalić, gdzie aktualnie przebywa podejrzany.
Środowa "Nowaja Gazieta" przekazała, że w czasie, gdy funkcjonariusze organów bezpieczeństwa w Czeczenii "gorączkowo" szukali Gieriemiejewem na całym terytorium republiki, ten spokojnie bawił w swojej rodzinnej miejscowości Dżałka. Następnie - po otrzymaniu paszportu - spokojnie odleciał do Dubaju.
O Gieriemiejewie jako "prawdopodobnym organizatorze" zabójstwa Niemcowa gazeta ta pisała już na początku marca. Ujawniła wówczas, że osoba ta ma wpływowych krewnych.
Radio Echo Moskwy poinformowało wtedy, że wuj Rusłana Gieriemiejewa, Sulejman Gieriemiejew, reprezentuje Czeczenię w Radzie Federacji, wyższej izbie rosyjskiego parlamentu. Radio przypomniało też, że nazwisko Sulejmana Gieriemiejewa pojawiało się już w mediach w kontekście zabójstw Rusłana Jamadajewa, Mowładiego Bajsarowa i Anny Politkowskiej.
Drugi wuj Rusłana Gieriemiejewa, Wacha Gieriemiejew, jest komendantem policji w jednym z regionów Czeczenii. Z kolei kuzynem Rusłana Gieriemiejewa jakoby jest deputowany do Dumy Państwowej, izby niższej parlamentu Rosji, Adam Delimchanow, "prawa ręka" przywódcy Czeczenii Ramzana Kadyrowa. Brat Adama Delimchanowa, pułkownik Alimbek Delimchanow, jest dowódcą pułku "Północ", będącego częścią gwardii przybocznej Kadyrowa.
Rusłan Jamadajew, o którym wspomniało Echo Moskwy, został zastrzelony we wrześniu 2008 roku w centrum Moskwy, na Bulwarze Smoleńskim, niemal pod oknami Białego Domu (siedziby rządu) i kilkaset metrów od Placu Smoleńskiego (gdzie znajduje się siedziba MSZ). W zamachu ciężko ranny został generał w stanie spoczynku Siergiej Kiziun, b. komendant wojskowy Czeczenii, a później szef sztabu Leningradzkiego Okręgu Wojskowego.
Jamadajewowie to jeden z najbardziej wpływowych klanów w Czeczenii. Rusłan, deputowany do Dumy Państwowej, był jego twarzą. Wraz z czterema braćmi pozostawał w ostrej opozycji wobec wyznaczonego przez Kreml na prezydenta Czeczenii Kadyrowa. Jamadajewowie rywalizowali z klanem Kadyrowa nie tylko o wpływy w Czeczenii, lecz także o pieniądze z Moskwy na odbudowę republiki ze zniszczeń wojennych. Kontrolowali drugie co do wielkości miasto Czeczenii, Gudermes.
Z kolei Mowładi Bajsarow, dowódca elitarnego oddziału FSB "Goriec", to inny dawny rywal polityczny Kadyrowa. Został zastrzelony w listopadzie 2006 roku na Prospekcie Lenina, jednej z głównych ulic Moskwy. W przeszłości Bajsarow dowodził ochroną Achmada Kadyrowa, poprzedniego prezydenta Czeczenii i ojca Ramzana Kadyrowa.
Z zabójstwem Bajsarowa rosyjskie media wiązały Adama Delimchanowa. Z kolei policja w Dubaju zarzuca mu zabójstwo Sulima Jamadajewa, byłego dowódcy batalionu specnazu rosyjskiego wywiadu wojskowego (GRU) "Wostok". Został on zastrzelony w marcu 2009 roku w Dubaju, na podziemnym parkingu elitarnego osiedla nad Zatoką Perską. Mieszkał tam od kilku miesięcy. W związku z tym zabójstwem miejscowa policja wysłała za Delimchanowem międzynarodowy list gończy.
Anna Politkowska była dziennikarką "Nowej Gaziety" i obrończynią praw człowieka. Była też autorką książek o współczesnej Rosji, w tym o wojnie w Czeczenii i autorytarnej polityce Putina. Została zastrzelona 7 października 2006 roku na klatce schodowej swojego moskiewskiego domu, gdy czekała na windę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.