O wyjątkowej specyfice Archidiecezji Warmińskiej opowiada KAI abp Wojciech
Ziemba, tamtejszy metropolita. Tereny te przez wieki były miejscem krzyżowania
się kultur.
KAI: Co spowodowało, że przegraliśmy?
- Prusy były bogate i gwarantowały dobrobyt. A Polska znajdowała się w okresie nawały bolszewickiej i nie było pewności czy w ogóle przetrwa.
Jednak najbardziej tragicznym okresem w historii Warmii był koniec II wojny światowej.
KAI: Dlaczego?
- Tutaj wojna zaczęła się faktycznie w styczniu 1945 r., gdyż wcześniej nie było w Prusach Wschodnich działań zbrojnych. Inwazja sowiecka w styczniu 1945 r. miała barbarzyński, bestialski charakter. Oczywiście, można to tłumaczyć także okrutnym doświadczeniem wojny na terenach rosyjskich. Na granicy Prus Stalin kazał umieścić tabliczki: "Tu zaczyna się Germania". Był to sygnał, że jest to kraj wroga i wszystko jest dozwolone w imię pewnego zadośćuczynienia za krzywdy, których doznała ludność Związku Radzieckiego.
W rzeczywistości wojska niemieckie wycofały się, a pozostała zdana na pastwę losu bezbronna ludność cywilna. Nie oszczędzono nawet zakonów. Siostry św. Katarzyny (katarzynki) prowadzą proces beatyfikacyjny 16 sióstr okrutnie i bestialsko zamordowanych właśnie w tym czasie. Trwa też proces beatyfikacyjny ponad 30 księży. Zabijano najczęściej dlatego, że byli księżmi katolickimi.
Po przetoczeniu się nawały frontowej, ci którzy nie uciekli i przeżyli, zostali zgarnięci i wywiezieni przez Sowietów do łagrów, jako niewolnicza siła robocza.
KAI: Ze wschodu przybyły kolejne fale wysiedlanej stamtąd ludności?
- Mimo tych wszystkich represji, po 1945 r. pozostało na Warmii sporo katolickich Warmiaków i ewangelickich Mazurów. Pozostali między innymi ci, którzy znali polski, choć między sobą mówili po niemiecku. To pozwoliło im pozostać na ojcowiźnie. Wioski i parafie pod Olsztynem były wciąż w dużym procencie autochtoniczne. Warmiacy byli bardzo religijni. Doskonale też prowadzili gospodarstwa. Była to bardzo wartościowa grupa ludnościowa.
Pamiętam, że jako klerycy w seminarium warmińskim przed długie lata po wojnie uczyliśmy się podstaw niemieckiego, ponieważ Warmiacy uczyli się w dzieciństwie katechizmu w języku niemieckim i uważali, że w tym języku mogą najlepiej wypowiedzieć się na spowiedzi. W wielu wypadkach oni sami podpowiadali, żeby naukę wygłosić po polsku
Niestety większość Warmiaków w latach 70-tych wyjechała do Niemiec. Były to wyjazdy z powodów ekonomicznych, ale też polityka ówczesnych władz nie zachęcała Warmiaków do pozostania w Polsce. Znam osobiście Warmiaków, którzy wyjazd do Niemiec Zachodnich, a więc opuszczenie swojej ojcowizny, przeżywali bardzo boleśnie.
Nowi mieszkańcy Warmii przybyli z Wileńszczyzny. Ta grupa ludnościowa przybyła na Warmię w dwóch rzutach: zaraz po 1945 r. oraz po 1956 r. "Wilniucy" osiedlali się w zwartych grupach, zwłaszcza w miastach. To dzięki nim na Warmii pojawił się kult Matki Boskiej Ostrobramskiej oraz nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego. Do dziś są wyczuwalne na Warmii cechy pobożności charakterystyczne dla przedwojennej Wileńszczyzny.
Kolejną zwartą grupę, w liczbie około 30 tysięcy, utworzyli Ukraińcy, przesiedleni na skutek Akcji "Wisła". Osiedlano ich na północnych terenach przygranicznych. Byli to przeważnie grekokatolicy, bardzo religijni. Ponieważ w początkowym okresie nie mieli swoich księży, uczęszczali do nas do kościołów rzymskokatolickich. Ich święta celebrowaliśmy dwa tygodnie później, zgodnie z kalendarzem juliańskim. Wierni grekokatolicy dobrze rozumieli, że w wierze nie ma różnicy z Kościołem Rzymskokatolickim. Natomiast przesiedleńcy z Wileńszczyzny, którzy nie znali obrządku grekokatolickiego, mylili ich z prawosławnymi i nie mogli zrozumieć, czemu księża rzymskokatoliccy tolerują "ruską wiarę".
Inną grupę ludnościową na Warmii tworzyli przybysze z Polski centralnej. Wśród nich pozytywnie wyróżniali się Kurpie, tworzący mocne struktury religijne. Natomiast inni, początkowo zagubieni, powoli odnajdywali swoją katolicką tożsamość.
Dzisiaj młode pokolenie utożsamia się z Warmią, a niektórzy nawet nie mają świadomości pochodzenia swych dziadków. Kształtuje się nowy patriotyzm lokalny. Jest on jednak związany bardziej z regionem aniżeli z miejscem pochodzenia. Dlatego tak łatwo młodzi mieszkańcy Warmii opuszczają rodzinne wioski czy miasteczka. Wieś na Warmii, zwłaszcza w jej północnej części, gwałtownie wyludnia się, kto może udaje się do miasta.
KAI: A jakie są podstawowe wskaźniki religijności?
- Nie są to ludzie, dla których Kościół byłby obcy, choć średnia tzw. dominicantes jest mniejsza niż na innych terenach. Wynosi ok. 30 proc. Tutejsza religijność charakteryzuje się zbyt daleko posuniętym zamknięciem w prywatności. Wiara w mniejszym stopniu ujawniana jest publicznie.
Religijność wydaje się być mocna, ale nie na tyle, żeby ze swoim przekonaniem religijnym czuć się swobodnie w życiu publicznym. Być może jest to pozostałość silnej komunistycznej ateizacji jaka tutaj miała miejsce. Na postawy religijne w mniejszym stopniu wywiera presję środowisko lokalne. Dlatego publiczna manifestacja wiary posiada na naszym terenie pogłębione uzasadnienie.
Ponadto, trzeba bardzo ostrożnie podchodzić do oceny religijności w Archidiecezji Warmińskiej na podstawie liczby uczestniczących w niedzielnej Mszy św. Parafie wiejskie często są bardzo rozległe. Osady ludzkie w mniejszym stopniu stanowią zwartą i większą zabudowę. W wielu wypadkach małe kolonie czy nawet pojedyncze domy rozrzucone są na znacznych przestrzeniach. Wybranie się do kościoła w niedzielę nie posiada więc charakterystycznego wciąż dla tradycyjnych, zwartych osad wiejskich w Polsce stałego, lokalnego rytuału. Mieszkając w rozproszeniu łatwiej usprawiedliwić swoją rezygnację z niedzielnej Mszy św. z byle jakiego powodu.