Zarzucają nam komercjalizację klasztoru. Takie czasy - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" o. Bernard Sawicki, opat tyniecki. - Zanim powstał sklepik z naszymi produktami benedyktyńskimi, wstawiliśmy je do księgarni. I co? Ludzie woleli kupić dżemik niż książkę. A teraz, jak już sklep działa, pomaga książkom.
Niektórzy bracia mają mi za złe, że poszedłem w stronę komercji - mówi tyniecki opat. - Ale powoli dojrzewają do tego, że bez promocji i strategii nie pociągniemy za długo. Nasze wydawnictwo wydaje świetne rzeczy, ale niszowe - np. ożyciu i tradycji dawnych mnichów. Z tego byśmy się nie utrzymali. O. Sawicki został wybrany na opata, jak sam przyznaje "w konkretnej sytuacji ekonomicznej klasztoru". - Ludzie myślą, że Kościół śpi na pieniądzach. W Tyńcu mamy do czynienia z zabytkiem, kosztownym w utrzymaniu. Nie mamy kamienic, z których wynajmu moglibyśmy żyć. Ziemię straciliśmy jeszcze podczas zaborów. Niewielki kawałek odzyskaliśmy. Ani tego sprzedać, ani z tego żyć, a zmiany ekonomiczne wokół nas zachodziły. Rosły opłaty, koszty ogrzania klasztoru, utrzymania współbraci. Cztery lata temu było dramatycznie. Nie bardzo miałem ochotę się tym zająć, ale nie było wyboru. Zacisnąłem zęby i wziąłem się do szukania solidnej bazy finansowej dla klasztoru Zmiany jakie zachodzą w tynieckim klasztorze nie zniechęcają odwiedzających: - Działamy od 11 lipca i obłożenie pokoi mamy ponaddwudziestoprocentowe. Nieźle. Utrzymujemy Dom Gości i jeszcze zarabiamy. Prognozy są dobre: mamy już rezerwacje na grudzień". Za swoją działalność klasztor dostał nawet Odysa 2008 - nagrodę Krakowskiej Izby Turystyki. Zdaniem opata "Klasztor jest jak rodzina. Matka zrobi wszystko, żeby dzieci naleśniki dostały..." stąd potrzeba odważnych kroków i promowania wizerunku zakonu. - Szukamy różnych rozwiązań. Z funduszy ochrony środowiska dostaliśmy prawie 3 mln zł na system grzewczy. Sięgnęliśmy do środków unijnych - przyznaje w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" o. Sawicki. - Doszliśmy do wniosku, że trzeba zarabiać. Mamy tyle ciekawych tradycji, które trzeba tylko ładnie zaprezentować, a nabywcy się znajdą. Tak powstały Produkty Benedyktyńskie (konfitury, miody, nalewki, grzyby marynowane, makarony, biszkopty, szampony). Opactwo nie może prowadzić działalności gospodarczej, dlatego powstała oddzielna jednostka - Benedicite. Nawiązując do filmu na jaki zgodzili się Kartuzi, żeby - jak podaje "GW" - podreperować swój budżet, opat tyniecki odpowiada. - Nie zgodziłbym się na taki film o benedyktynach. To byłoby upokarzające, gdyby kamera zaglądała do łazienki i filmowała golącego się brata. O. Sawicki przyznaje też: - Nie ma już lekkoduchów, którzy chcą tylko kontemplować. Mam kilku młodych adeptów życia benedyktyńskiego. Oni żyją tym, jak kanalizację przeprowadzić, jaki traktor kupić. Może trudniej jest przekonać średnie i starsze pokolenie współbraci, ale komu zależy na dobru klasztoru, nie może pewnych rzeczy nie zauważać.
... ocenił węgierski minister spraw zagranicznych Peter Szijjarto.
Wcześniej delegacja protestujących przekazała swoje postulaty wobec KE.
Każdy z nich otrzymał wynagrodzenie 210 razy większe niż przeciętnie zarabiający pracownik.
Z powodu trwających w nich konfliktów zbrojnych, terroryzmu i przestępczości.