„Zdobyłem się na zanotowanie paru zdań, żeby wszystko z pamięci nie wyleciało" - napisał młody ksiądz Jerzy Popiełuszko w 1978 roku.
Zapiski, listy z wojska i kilka wywiadów, które ukazały się nakładem Oficyny Wydawniczo-Poligraficznej Adam” pokazują „od środka” duszpasterza „Solidarności” – jego przeżycia w czasie podróży do Jugosławii i Bułgarii, pobyt u rodziny w Stanach Zjednoczonych, a także miesiące poprzedzające jego męczeńską śmierć. To był bardzo zwyczajny człowiek, takich jest miliony – można stwierdzić, czytając jego notatki. Swoje podróże zagraniczne opisuje niczym dziecko, zdziwione szerokim światem. Wypuszczony „za żelazną kurtynę” nie przestaje się dziwić tym wszystkim, co mogło robić wrażenie na przybyszu z siermiężnego, komunistycznego kraju – wygodne hotele, dobre jedzenie, życzliwość między ludźmi. Starannie odnotowuje ceny za jedzenie – kilka dolarów na początku lat 80. było ogromną sumą w PRL-u. Równocześnie podziwia piękno nadmorskiego pejzażu, cieszy się delfinami. To zwyczajne reakcje Polaka, oszołomionego bogactwem i wolnością Zachodu. Jednak ten „zwykły człowiek” już miał za sobą przejścia zupełnie nietuzinkowe, o czym świadczą jego listy z lat 1967-1968, gdy był w specjalnej jednostce, utworzonej z kleryków w Bartoszycach. W zamierzeniu władz miał to być swoisty „obóz reedukacyjny”, w którym klerycy zrozumieliby swoje błędne decyzje życiowe i odeszli z seminarium, w rzeczywistości hartował młodych ludzi i wzmacniał ich motywacje. Wśród najbardziej niepokornych był kleryk Popiełuszko, który potrafił się przeciwstawić dowódcom, o czym pisze w listach do ojca duchowego Seminarium Warszawskiego, ks. Czesława Miętka. Opisuje też szykany, nawet swoiste tortury (godzinami musiał stać boso przed dowódcą). W liście do ks. Miętka zastanawia się, czy „rzeczywiście dobrze robi, stawiając czoło, cierpiąc za innych”, czy to nie jest jakaś lekkomyślność. I zupełnie naturalnie dodaje: „Okazałem się bardzo twardy, nie można mnie złamać groźbą ani torturami. Może to dobrze, że akurat jestem ja, bo może ktoś inny by się załamał, a jeszcze innych wkopał”. Ta twardość i bezkompromisowość były bezcenne, gdy został duszpasterzem ludzi pracy, w sposób zwyczajny i spontaniczny, gdy zaproponował, że pójdzie odprawić Mszę św. dla pracowników Huty Warszawa. Miesiące po ogłoszeniu stanu wojennego (wznowił swe zapiski 11 miesięcy po 13 grudnia 1981) to narastanie jego determinacji i poczucia osaczenia. Jednak bardzo spokojnie opisuje fakty, wielogodzinne przesłuchania, szykany i prowokacje ubeków, napady na plebanię przy kościele św. Stanisława Kostki na Żoliborzu. A także radość z nawróceń ludzi, którzy dziesiątki lat byli daleko od wiary, z tłumów wiernych, przybywających na Msze za Ojczyznę, znaków solidarności i troski ze strony przyjaciół. Nie kreuje się przy tym na bohatera, pisze otwarcie o zmęczeniu, nieraz o osamotnieniu. W jednym z kilku wywiadów, jakie zdążył udzielić stwierdza, że jest gotów na wszystko – ks. Jerzy przewidywał, że za to, co robi, przyjdzie mu być może zapłacić najwyższą cenę. Swój krzyż poniósł nie kreując się na bohatera, dzięki głębokiej wierze. Świadczy o tym fragment, w którym opisuje rzadki moment samotnej modlitwy na chórze kościoła św. Stanisława. Na złocony krzyż padają promienie światła, potem giną. Ksiądz Jerzy odczytuje ten obraz bardzo konkretnie: „Boże, jak bardzo podobne jest ludzkie życie, szare, trudne, czasami ponure i byłoby często nie do zniesienia, gdyby nie promyki radości, Twojej obecności, znaku, że jesteś z nami, ciągle taki sam, dobry i kochający”. Zapiski. Listy i wywiady ks. Jerzego Popiełuszki 1967-1984. 25. rocznica męczeńskiej śmierci. Opracował o. Gabriel Bartoszewski OFMCap. Oficyna Wydawniczo-Poligraficzna „Adam”, Warszawa 2009. aw / ju
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.