Amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton przyznała, że termin "prawa reprodukcyjne" zawiera także "prawo do aborcji", czytamy na stronie HLI Polska.
Wypowiedź Clinton potwierdziła to, na co organizacje pro-life zwracają uwagę od wielu lat - zwolennicy aborcji chcą włączyć pozornie nieszkodliwe określenia, takie jak „prawa reprodukcyjne” i „zdrowie reprodukcyjne”, do międzynarodowych aktów prawnych i dokumentów, a następnie zdefiniować te określenia jako zawierające "prawo do aborcji”. Hilary Clinton udzieliła odpowiedzi na interpelację republikańskiego senatora Christophera Smitha z New Jersey. Clinton powiedziała, że planowanie rodziny jest ważnym zagadnieniem w problematyce zdrowia kobiet. „I termin zdrowie reprodukcyjne zawiera dostęp do aborcji, która, jak uważam, powinna być bezpieczna, legalna i rzadko dokonywana.” Wypowiedź amerykańskiej sekretarz stanu pokazuje, w jaki sposób administracja prezydenta Baracka Obamy planuje promować aborcję w ramach stanowienia prawa międzynarodowego. Jest dowodem na to, że dąży się do przeforsowania prawa zobowiązującego do legalizacji aborcji na całym świecie, szczególnie w tych krajach, gdzie demokratycznie wybrane władze chcą ochraniać życie poczętych dzieci. Jak powiedział dziennikarzom senator Smith, są inne sposoby, aby promować zdrowie matki i dziecka – jest to pomoc w dostępie do odpowiedniej żywności, czystej wody, leków i świadczeń medycznych ratujących zdrowie i życie. „Niezdolność sekretarz Clinton do uzmysłowienia sobie tego faktu spowoduje, że wiele dzieci umrze i wiele kobiet będzie cierpiało konsekwencje aborcji. Taki właśnie będzie rezultat amerykańskiej polityki zagranicznej” - mówi Smith.
Usługa "Podpisz dokument" przeprowadza użytkownika przez cały proces krok po kroku.
25 lutego od 2011 roku obchodzony jest jako Dzień Sowieckiej Okupacji Gruzji.
Większość członków nielegalnych stowarzyszeń stanowią jednak osoby urodzone po wojnie.