Przypominał Dobrego Papieża - zakończył się diecezjalny etap beatyfikacyjny ks. Posadzego

Na prośbę kardynała Augusta Hlonda tworzył przed wojną zgromadzenie, które opiekuje się polskimi emigrantami na wszystkich kontynentach. Dziś ojciec Ignacy Posadzy jest kandydatem na ołtarze.

6 maja w bazylice archikatedralnej w Poznaniu odbędzie się ostatnia sesja diecezjalnego etapu procesu beatyfikacyjnego księdza Ignacego Posadzego, współzałożyciela Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej i założyciela Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla. Księża Chrystusowcy i Siostry Misjonarki czekali na ten dzień ćwierć wieku. W tym roku minęło bowiem 25 lat od śmierci ich współzałożyciela i założyciela. – Wielu z nas prywatnie uważa ojca Ignacego za osobę świętą – mówi ks. Bogusław Kozioł, postulator procesu beatyfikacyjnego. Nie tylko księża i siostry tak uważają. Do Domu Głównego Towarzystwa na poznańskim Ostrowie Tumskim wciąż płyną prośby od ludzi świeckich, by zakonnicy modlili się za wstawiennictwem Sługi Bożego o trwałość małżeństwa i zgodę w rodzinie. – Raz w tygodniu modlimy się w tych intencjach – zapewnia ks. Kozioł. Nowicjusz, mistrz i przełożony 23 sierpnia 1932 roku wysoki, szczupły mężczyzna w czarnej sutannie i kapeluszu przyjechał do Potulic, dużej wsi koło Nakła na Kujawach. Kilka dni później dołączyło do niego ponad 30 kandydatów do powstającego zgromadzenia, które miało zamiar poświęcić się pracy wśród emigrantów. Wszyscy zamieszkali w posiadłości podarowanej przez hrabinę Anielę Potulicką. Tak zaczęły się dzieje Towarzystwa Chrystusowego dla Wychodźców, jak nazywało się pierwotnie zgromadzenie. Ks. Posadzy (na starych fotografiach często w kapeluszu) miał dostać do pomocy dwóch kapłanów z innego zgromadzenia, którzy zajęliby się duchowym przygotowaniem młodych kandydatów. Nic jednak z tego nie wyszło. Musiał więc sam występować w kilku rolach naraz – był zatem nowicjuszem, mistrzem nowicjatu i przełożonym. Nowe zgromadzenie szybko zyskuje popularność. Po kilku latach działalności ma już 20 księży, prawie stu kleryków i dwustu braci oraz aspirantów. Pierwsi chrystusowcy zaczynają wyjeżdżać na misje do Anglii, Estonii, Francji i Włoch. Kiedy wybuchła wojna polskie zgromadzenie znalazło się na czarnej liście okupanta. Nie zaprzestało jednak działalności. Ojciec Posadzy wysyłał współbraci do Rzeszy – wyjeżdżali tam jako robotnicy przymusowi i potajemnie prowadzili duszpasterstwo wśród wywożonych na roboty Polaków. Sam ukrywał się w Krakowie, gdzie pod zmienionym nazwiskiem podawał się za niemieckiego księdza. Raz omal nie wpadł. Był w klasztorze kamedułów na Bielanach, gdy wpadło tam gestapo. Przed podejrzeniami uratowała go świetna znajomość niemieckiego.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8
22°C Poniedziałek
dzień
23°C Poniedziałek
wieczór
19°C Wtorek
noc
14°C Wtorek
rano
wiecej »