Prawie 800 nieuleczalnie chorych obywateli Wielkiej Brytanii oczekuje swojej kolejności na "wspomaganą śmierć" w kontrowersyjnej szwajcarskiej klinice Dignitas. Jak poinformował brytyjski dziennik "The Observer", do Zurychu wyjechały ostatnio 34 osoby zdecydowane, aby tam zakończyć życie.
Według gazety, tylko w ciągu minionych 12 miesięcy 23 osoby miały zdecydować się na samobójczą śmierć w asyście lekarza w klinice Dignitas w Zurychu. Począwszy od 2002 r. liczba zainteresowanych zwiększyła się 10-krotnie. Obserwatorzy twierdzą, że te liczby mają wpłynąć na decyzję Izby Wyższej brytyjskiego parlamentu, który w tych dniach ma rozpatrzyć sprawę 46-letniej Debbie Purdy. Parlament ma rozstrzygnąć, czy mąż tej cierpiącej na stwardnienie rozsiane kobiety będzie podlegał karze, jeśli zdecyduje się na wspomaganą śmierć i zawiezie żonę do szwajcarskiej „umieralni“. Za wspomaganą śmierć obowiązujące obecnie prawo przewiduje karę do 14 lat więzienia. Purdy zwracała się już do różnych sądów pragnąc wyjaśnić, od jakiego momentu postępowanie jej męża będzie podlegało karze. Niektórzy członkowie brytyjskiej Izby Lordów dążą do zmiany ustawy, chcąc w ten sposób zmniejszyć, bądź też całkowicie znieść karalność osób, decydujących się na wspomaganą śmierć. "Dignitas" (Godność) jest jednym z dwóch stowarzyszeń non profit, które oferują śmierć na żądanie. Jej założycielem jest szwajcarski adwokat Ludwig Minelli. Pomoc w samobójstwie jest w Szwajcarii całkowicie legalna, miejscowe prawo nie wymaga też, aby chętny był śmiertelnie chory. Wystarczy chęć rozstania się z tym światem. Minelli uważa się za dobroczyńcę niosącego wybawienie od upadlającej agonii i twierdzi, że prawo do wspomaganego samobójstwa to prawo człowieka. Członków stowarzyszenia kosztuje to niespełna 700 euro, ludzi z ulicy - jak twierdzą poważne źródła w Zurychu - średnio 5 tys. "Dignitas" pomogła w samobójstwie już kilkuset osobom. "Dignitas" świadczy swoje usługi także obcokrajowcom: wśród 5300 członków stowarzyszenia są ludzie z 52 krajów świata, w tym również z Polski. Oznacza to, że w Europie istnieje turystyka samobójcza. Z uwagi na to, że w większość państw świata ma dużo surowsze przepisy prawne, do szwajcarskich apartamentów prowadzonych przez Dignitas przyjeżdżają ludzie z innych krajów. Przykładem jest pochodzący z Wielkiej Brytanii 80-letni milioner Peter Duff i jego o dziesięć lat młodsza żona - Penelopa, którzy w luty br. zakończyli życie w klinice Dignitas. Wyjechali do Szwajcarii, ponieważ w Wielkiej Brytanii eutanazja jest zakazana. W październiku 2008 r. opinię publiczną poruszyła sprawa 23-letniego rugbysty. Daniel James zdecydował się umrzeć, bo został sparaliżowany wskutek urazu kręgosłupa. Ulegając jego prośbom, rodzice zawieźli syna do Szwajcarii, gdzie zażył śmiertelną mieszankę leków. Eutanazja jest obecnie zalegalizowana w Holandii, Belgii i amerykańskim stanie Oregon, od niedawna też w Luksemburgu. Szczególna forma dozwolonej eutanazji występuje w Szwajcarii, gdzie można przepisać lek nasenny w śmiertelnej dawce, jednak chory musi go przyjąć samodzielnie. Eutanazja natomiast jest karalna. Również w pozostałych krajach eutanazja jest niedozwolona i karana jak zwykłe zabójstwo. W Holandii eutanazja została zalegalizowana początkowo pod warunkiem wyrażenia świadomej zgody przez chorego. Pomimo warunku wyrażenia zgody, częste są przypadki poddawania eutanazji osób, które takiej zgody nie mogą udzielić, ponieważ są nieprzytomne. Ocenia się, że do 40 proc. zgonów w zakładach psychiatrycznych w Holandii dochodzi w wyniku eutanazji. W 2001 r. ONZ, a następnie Komisja Europejska, skrytykowały holenderskie ustawodawstwo eutanazyjne. Mimo to w 2005 r. dopuszczalność eutanazji rozszerzono w tym kraju na niemowlęta i dzieci do lat 10.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.