Hasłem, które towarzyszyło mi przez całe seminarium, są słowa Jezusa z
Ewangelii św. Jana "Na świecie doznacie ucisku, ale nie lękajcie się: Jam
zwyciężył świat". Cała Ewangelia Jana mnie zachwycała, jednak to zdanie
najbardziej - mówi o. prof. Lucjan Balter w 50 rocznicę święceń.
Można zarzucić wielu Profesorom, że nie zrealizowali się jako kapłani, bo siedzenie w książkach i praca naukowa nie wymaga święceń. Czy nie widzi Ksiądz pewnego napięcia między tymi wymiarami życia? I czy czuje się Ksiądz spełniony jako kapłan?
- Wcale nie czuje się naukowcem, chciałem być bowiem rekolekcjonistą, misjonarzem ludowym. Nie umiałem mówić jako małe dziecko i potem. Nie byłem „wygadany”. Chcąc zostać rekolekcjonistą, odprawiałem codziennie w tej intencji przez długie lata Drogę Krzyżową i miałem nadzieję, że to moje wielkie pragnienie się spełni. W pierwszym roku kapłaństwa pozostawiono mnie w Ołtarzewie, abym zrobił państwowa maturę w Warszawie: miałem wówczas czas na kapłańska pracę. W Lublinie, na studiach, też pracowałem jako kapłan i prowadziłem nawet rekolekcje. Kiedy jednak po raz pierwszy (w pierwszym roku studiów) stanąłem na ambonie jako rekolekcjonista (wielkopostny), odczułem wewnętrznie, że to nie jest moje powołanie! Przeprowadziłem te i kolejne rekolekcje do końca, ale czułem, że nie o to chodzi w moim życiu.
Św. Paweł pisze: „Bóg nie posłał mnie chrzcić, ale nauczać”. To ciekawe, bo przecież mówi się na ogół, że sakramenty są najważniejsze w pracy kapłańskiej. Są jednak takie funkcje, w których mnie nikt nie zastąpi, a są i takie, w których każdy może mnie zastąpić. Nie widzę konfliktu między kapłaństwem i byciem profesorem. Co ważniejsze? Ważniejsze jest to, co trzeba wykonać i co jest konieczne.
- Jaki był i jest Księdza ideał Kapłana? Czy jest jakaś postać, na której Ksiądz Profesor się wzorował czy może nadal wzoruje?
- Wzoruję się, albo raczej się uczę, na wielu przymiotach różnych ludzi. Przez pierwsze lata kapłaństwa dużo wędrowałem i spotykałem wielu księży. Widziałem negatywy. ale w większości bardzo pozytywne także cechy. Uczyłem się duszpasterzowania u wielu różnych proboszczów, choć może najwięcej nauczył mnie znakomity proboszcz w parafii Garbatka, śp. ks. Józef Kuropieska. Przez całe studia lubelskie (6 lat) uczyłem się wciąż od innych kapłanów pracy i życia w Kościele.
W swoim życiu spotkał Ksiądz wielu wybitnych ludzi jak: Jan Paweł II, kard. Ratzinger, kard. Balthasar, ks. Granat, ks. Słomkowski i wielu wielu innych. Jak Oni wpłynęli na kapłańskie życie, które Ksiądz wiedzie? A może ktoś inny wyżej nie wymieniony wywarł większy wpływ?
- Największy wpływ na moje życie miał ks. Michał Kordecki SAC, mój ojciec duchowny przez 4 lata w Seminarium. Był moim mistrzem w czasie, kiedy kształtowało się moje życie kapłańskie. Nie wyobrażałem sobie innego ojca duchownego. Był on, jak to się mówi, człowiekiem do „tańca i Różańca”. Grał z nami w piłkę, umiał być na co dzień na luzie i jednocześnie był bardzo wymagający od siebie. Był człowiekiem z polotem, ale bardzo stanowczym. Był misjonarzem ludowym, artystą i fascynującym nas wielu człowiekiem. Przeprowadził ponad 1000 rekolekcji w swoim życiu. Głosił po 9 konferencji dziennie podczas rekolekcji przed święceniami. Człowiek niezłomny, wymagający i jednocześnie łagodny w konfesjonale.