"Papież używa ornatów, które kosztują tyle co koszula i zawsze powtarza: pieniądze dajcie biednym" - mówi Luciano Ghezzi, który od ponad 50 lat jest właścicielem położonego w centrum Rzymu sklepu z odzieżą dla księży
„Jeden z biskupów zwierzył mi się, że ma u siebie w szafie wspaniałe mitry, ale teraz wstydzi się je wkładać na głowę. To jasne, że jeśli Franciszek używa ornatów, które kosztują tyle co koszula, czyli 60-70 euro, to wszyscy wokół niego ubierają się skromnie” – mówi Luciano Ghezzi, który od ponad 50 lat jest właścicielem położonego w centrum Rzymu sklepu z odzieżą dla księży i artykułami liturgicznymi. „Kościół się zmienia i wszyscy chcą kupować tanie rzeczy” - twierdzi Luciano i dlatego na witrynie zamieścił napis: Watykan – niskie ceny. Jego sąsiad Giovanni, również prowadzący sklep z artykułami dla duchowieństwa, dodaje: „Popatrz na te kardynalskie krzyże, jakie są piękne, ze srebra, z ametystami, kosztują 500-700 Euro, ale nikt ich nie kupuje, bo wszyscy wiedzą, że coś takiego Franciszkowi się nie podoba. On zawsze powtarza: pieniądze dajcie biednym”. Sprzedawca zaobserwował też, że krewni oraz przyjaciele księży i biskupów przestali im kupować kosztowne podarki, bo wiedzą, że Papież tego nie pochwala.
Ks. Filippo Di Giacomo, dziennikarz i znawca Kurii Rzymskiej, zauważył, że za tego pontyfikatu coraz rzadziej można zobaczyć, aby księża i biskupi pracujący w Watykanie organizowali przyjęcia w drogich rzymskich restauracjach. „Kiedy wybrano Franciszka, ceremoniarz mu powiedział: Teraz pójdziemy do krawca. A on na to: Nie, wybacz, ale teraz pójdziemy do Matki Bożej!” – opowiada ks. Di Giacomo. Franciszek nie używa też drogich limuzyn i wielu uważa, że takie gesty bardziej niż papieskie kazania zmieniają Watykan.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.