„Sytuacja wciąż jest bardzo trudna. Żyjemy na gruzach z nadzieją na cud” - mówi ks. Mario Da Silva, kierujący jedyną katolicką parafią w Gazie.
Rok temu dobiegała końca ofensywa izraelska w Strefie Gazy. 50 dni wojny spowodowały 2200 ofiar wśród Palestyńczyków, w tym śmierć 500 dzieci. Izraelczycy stracili 66 żołnierzy, zginęło też 5 cywilów. „Sytuacja wciąż jest bardzo trudna. Żyjemy na gruzach z nadzieją na cud” - mówi ks. Mario Da Silva, kierujący jedyną katolicką parafią w Gazie. Chrześcijanie w Strefie Gazy są niewielką mniejszością - jest ich tam 1350, a katolików zaledwie 136.
„Po wojnie obiecano duże pieniądze na odbudowę, jednak minął rok i nie widzimy, by w tym kierunku wiele zrobiono. W praktyce oznacza to, że ludzie którym zniszczono domy żyją wciąż na gruzach, wiele dzieci chodzi do walących się szkół, a niektóre placówki wciąż służą za schronienie tym, którzy stracili wszystko. W czasie ostatniej zimy mieliśmy przypadki dzieci, które zmarły z zimna – mówi ks. Da Silva. - Tutaj brakuje wszystkiego: brakuje pożywienia, brakuje gazu. Z Izraela trafia teraz do nas zdecydowanie mnie produktów, a ich ceny są coraz wyższe. Jako parafia raz w tygodniu chodzimy do najbiedniejszych dzieląc się z nimi tym, co sami otrzymujemy. Ostatnio były to paczki żywnościowe. Jest to kropla w morzu potrzeb, ale dla tych ludzi jest to naprawdę wiele. Sytuacja jest naprawdę bardzo trudna. Nie widać szans na rozwiązanie istniejących problemów, nie ma żadnego światełka w tunelu. Naprawdę liczymy na cud”.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.
Według FSB brał on udział w zorganizowaniu wybuchu na stacji dystrybucji gazu.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.