Skierował go RPO Adam Bodnar.
Rzecznik Praw Obywatelskich w piątek skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o stwierdzenie niezgodności z konstytucją przepisów zobowiązujących starostę do zatrzymania prawa jazdy, kiedy kierujący pojazdem przekroczył prędkość o więcej niż 50 km/h w terenie zabudowanym.
Nie zakwestionował samego zabierania prawa jazdy. Wskazał, że można tak robić, ale powinno się to odbywać na podstawie jednych przepisów, bez wprowadzania dodatkowych sankcji administracyjnych.
Ten wniosek ma za zadanie dokonanie korekty w obowiązującym prawie. Natomiast nie kwestionujemy sankcji jako takiej. Tego typu sankcja jest dopuszczalna w systemie polskiego prawa. Oczywiście sprzeciwiamy się przekraczaniu przepisów ruchu drogowego przez kierowców i leży nam na sercu także wartość w postaci bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Dlatego też, we wniosku postulujemy, gdyby TK stwierdził niezgodność przepisów z konstytucją, to powinien odroczyć wejście w życie wyroku na okres 18 miesięcy, który dałby szanse ustawodawcy na dostosowanie przepisów i uzyskanie stanu zgodności z konstytucją - powiedział Bodnar.
Rzecznik we wniosku zakwestionował fakt, że kierowca, który przekroczy prędkość o więcej niż 50 km/h w terenie zabudowanym może być podwójnie karany - mandatem karnym oraz zabraniem prawa jazdy.
Przepisy wprowadzają tzw. podwójną odpowiedzialność za ten sam czyn. Jest taka zasada prawa karnego, która postuluje, aby nie prowadzić dwóch odrębnych postępowań o to samo. W tym przypadku mamy do czynienia z połączeniem odpowiedzialności za wykroczenie wraz z odpowiedzialnością za tzw. sankcję administracyjną. Twierdzimy, że niekoniecznie tak powinno być. Można zabierać prawo jazdy, natomiast może się to dokonywać na podstawie odpowiednich przepisów prawa o wykroczeniach i nie na potrzeby wprowadzania dodatkowych sankcji administracyjnych - wyjaśnił Bodnar.
Rzecznik dodał, że wniosek dotyczy także przewidzianej przez ustawodawcę drogi odwoławczej od decyzji starosty o zatrzymaniu prawa jazdy. Według niego nie spełnia ona standardów odpowiednich gwarancji procesowych. Powiedział, że w przypadku, kiedy zabierane jest prawo jazdy, to organy administracji, a przede wszystkim sądy powinny maksymalnie szybko działać, aby kierowca w razie odwołania się od decyzji nie czekał długo na jego rozstrzygnięcie.
Jeden z autorów wniosku do TK, dyrektor zespołu prawa karnego RPO Marek Łukaszuk wyjaśnił, że w obecnych przepisach długość tego postępowania jest "niepomiernie wydłużona". - Organ administracji ma 30 dni na wydanie decyzji w przypadku jej zaskarżenia przez obywatela i w istocie jawi się to jako środek nieefektywny. Zatrzymanie prawa jazdy następuje na okres trzech miesięcy, a później toczy się procedura administracyjna - powiedział.
Wskazał, że np. w przypadku zawodowych kierowców, de facto są oni pozbawieni możliwości wykonywania zawodu. Łukaszuk dodał, że RPO w uzasadnieniu wniosku wskazuje, że w przypadku rozstrzygnięcia przez TK o niekonstytucyjności przepisów, taka sytuacja może powodować odpowiedzialność Skarbu Państwa, czyli np. konieczność wypłaty odszkodowań.
Zwrócił ponadto uwagę, że podczas postępowania nie są brane pod uwagę przesłanki o charakterze subiektywnym, chodzi np. o stopień winy, czy szkodliwość społeczną czynu.
Dr Marcin Warchoł dodał na konferencji, że wniosek RPO "ma duże znaczenie dla zasady demokratycznego państwa prawa". "Ustawodawca zachował się tutaj w sposób dosyć przebiegły. Proszę sobie wyobrazić, że nazwał karą administracyjną sankcję de facto o charakterze karnym, zabierając możliwość karania sądowi w postaci odbierania prawa jazdy (...) Gdyby to czynił, sąd brałby pod uwagę okoliczności zdarzenia. Sytuacja na drodze jest dynamiczna, ktoś jedzie do szpitala z ciężko chorym dzieckiem, to wszystko sąd może wziąć pod uwagę, natomiast nie organ administracji, jakim jest starosta" - powiedział.
Ocenił ponadto, że "takich wybiegów prawnych" ustawodawca stosuje coraz więcej, tak, "by karać łatwiej, taniej i szybciej, ale RPO mówi, że z drugiej strony jest konstytucja i pewne zasady, nie możemy ich lekceważyć".
Od 18 maja obowiązują nowe przepisy, zgodnie z którymi prawo jazdy straci się za przekroczenie dozwolonej prędkości w terenie zabudowanym o ponad 50 km/h lub przewożenie w samochodzie zbyt dużej liczby osób. W takim przypadku prawo jazdy zatrzymuje policjant w czasie kontroli drogowej i przesyła je do właściwego starosty, który - wydając decyzję administracyjną - formalnie zatrzyma dokument. Za pierwszym razem zatrzymanie prawa jazdy następuje na 3 miesiące. Jeśli jednak mimo to kierowca dalej będzie prowadzić auto i zostanie zatrzymany, ten okres przedłuży się do sześciu miesięcy; kolejna "wpadka" bez prawa jazdy zakończy się cofnięciem uprawnień i koniecznością ponownego zdawania egzaminu.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.