Co najmniej 17 osób poniosło śmierć w wyniku osunięcia ziemi spowodowanego ulewami, które jak co roku w porze deszczowej nawiedzają Birmę - poinformowały we wtorek oficjalne media w tym kraju.
Do zejścia lawiny błotnej doszło w stanie Kaja w środkowo-wschodniej części kraju.
Ponad 360 osób ewakuowano i ulokowano tymczasowo w szkołach i szpitalach.
Synoptycy ostrzegają jednak, że w najbliższym czasie, w pełni pory deszczowej, należy spodziewać się jeszcze większych opadów.
Według oficjalnego bilansu ponad sto osób poniosło śmierć tego lata w wyniku rozległych powodzi spowodowanych ulewami i cyklonem Komen. W sumie w całym kraju w powodziach ucierpiało około miliona osób.
Kwestia klęski żywiołowej związanej z pogodą nabrała w Birmie wymiaru politycznego - zauważa agencja AFP. Partia rządząca i opozycja wykorzystuje ją w kampanii przed wyborami do parlamentu zaplanowanymi na 8 listopada.
Każdego roku między czerwcem a październikiem Birma zmaga się z powodziami wywołanymi przez deszcze monsunowe, ale tym razem sytuacja jest znacznie gorsza; władze mówią, że "kraj stoi w obliczu wielkiej katastrofy".
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.