Wszystkie kraje Unii Europejskiej, które mają swe ambasady w Tegucigalpie, podjęły w czwartek zgodną decyzję o odwołaniu swych ambasadorów ze stolicy Hondurasu i obniżeniu rangi stosunków dyplomatycznych z tym krajem, w którym w niedzielę wojsko obaliło demokratycznie wybranego prezydenta Manuela Zelayę.
Informując o tym, szef dyplomacji hiszpańskiej Miguel Angel Moratinos oświadczył w hiszpańskim radio publicznym RNE: "Konsultowałem się z moimi europejskimi kolegami i mogę już powiedzieć, że zapadła decyzja wycofania ambasadorów europejskich z Tegucigalpy". Cztery kraje UE - Niemcy, Włochy, Francja i Hiszpania - które miały dotąd ambasadorów w stolicy Hondurasu postanowiły ich odwołać i obniżyć rangę stosunków z tym krajem. Informację Moratinosa potwierdziła rzeczniczka Komisji Europejskiej Christiane Hohmann.
Już w środę kraje UE wydały swym ambasadorom w Hondurasie polecenie unikania wszelkich kontaktów z nowymi honduraskimi władzami powołanymi w wyniku wojskowego zamachu stanu.
Reakcja nowego szefa honduraskiego MSZ była natychmiastowa. Enrique Ortez Colindres oświadczył w czwartek po południu w wywiadzie dla brazylijskiego dziennika "Correio Braziliense": "Rząd Prezydenta Roberto Michelettiego nie potrzebuje międzynarodowego uznania". Ortez Colindres twierdził również, że w Hondurasie "nie było zamachu stanu", lecz jedynie usunięcie prezydenta Manuela Zelayi, który "nie podporządkował się decyzji organów konstytucyjnych".
Wobec stanowiska rządów krajów UE i krajów wchodzących w skład Organizacji Państw Amerykańskich (OPA), która potwierdziła, że "uznaje za legalnego prezydenta jedynie Manuela Zelayę", rząd Michelettiego będzie miał trudności w podjęciu zapowiedzianej "inicjatywy dyplomatycznej". Zamierzał on wysłać do niektórych krajów OPA i UE zaufanych dyplomatów "w trudnej misji", jak przyznał to w środę Micheletti, wyjaśnienia przyczyn usunięcia prezydenta Zelayi.
Tymczasem honduraskie media, które podporządkowały się całkowicie nowemu rządowi, lansują w czwartek nową wersję usunięcia Zelayi z urzędu prezydenta. Minister Ortez Colindres, na którego się powołują, twierdzi, że tłum, który zebrał się w niedzielę rano wokół rezydencji prezydenta Zelayi otoczonej przez wojsko, to nie byli jego zwolennicy, lecz "tłuszcza, która zamierzała go zamordować".
Tak więc - utrzymuje Colindres - wojsko uratowało złożonego z urzędu prezydenta Zelayę "przed rozwścieczoną tłuszczą, która chciała go zabić". Zelayę postanowiono więc wywieźć z kraju, aby "chronić jego życie i życie jego małżonki". Tak brzmi nowa wersja wydarzeń przedstawiona przez ministra spraw zagranicznych w rządzie prezydenta Michelettiego.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.