Indie stają się krajem coraz bardziej nietolerancyjnym.
W kraju tym zaczyna dominować hinduistyczny fundamentalizm, popierany po cichu przez rząd premiera Narendry Modiego. Związany on jest z Nacjonalistyczną Partią Ludową, promującą ideologię tzw. hindutwy, czyli Indii wyłącznie dla wyznawców hinduizmu. Biskupi tego azjatyckiego kraju przypominają o tym po kolejnych brutalnych mordach, do jakich ostatnio doszło w Indiach.
Hinduistyczni bojówkarze spalili żywcem dwoje dzieci z rodziny dalitów, czyli ludzi zmarginalizowanych, znajdujących się poza systemem kastowym, a ich ciężko poparzona matka walczy o życie. Kilka dni później zakatowali na ulicy muzułmanina tylko dlatego, że zjadł wołowinę. Podobnych aktów przemocy przybywa z każdym dniem, a ofiary coraz powszechniej nie mogą dochodzić sprawiedliwości, ponieważ policja bierze stronę hinduistycznych oprawców, zamykając oczy na ich poczynania.
Konferencja Episkopatu Indii nazywa ostatnią falę przemocy „nieludzkim barbarzyństwem” i wzywa władze kraju, by położyły jej kres i wzięły w obronę mniejszości religijne oraz pozakastowców. O. Cedric Prakash, kierujący Ośrodkiem Praw Człowieka, Sprawiedliwości i Pokoju w stanie Gudżarat, zauważa, że „Indie wdrażają nietolerancję jako główny model współżycia”. Hinduski jezuita wskazuje, że może to rozsadzić tę największą demokrację świata, budowaną dotąd na pluralizmie religijnym, tolerancji i wzajemnym szacunku.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.