"Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem" usłyszała Stanisława Buzalska jako dziecko. I tą drogą szła do końca: czasem w cichych kapciach, czasem w dwóch różnych butach, ale zawsze zdecydowanie łapiąc za rękę tych, którzy pomocy potrzebowali.
Kiedy pięć lat temu rozmawiałyśmy o tym jak powstało bielskie Stowarzyszenie Kobiet po Mastektomii "Amazonki", Stanisława Buzalska opowiadała:
- Obiecałam sobie, że po wyjściu ze szpitala już nigdy nie odwrócę głowy w jego stronę. A tu lekarz mówi: proszę się zgłosić za dwa tygodnie do poradni onkologicznej. Potem co miesiąc. A ja tak bardzo już chciałam zapomnieć o raku! Jakiś czas później prawie wpadłam pod auto. Otarło się o mnie, potargało mi rajstopy. Pomyślałam - co ja wyprawiam? Wystarczy chwilka i nie ma motylka! Dostałaś życie. Żyj! Życie możesz stracić w każdej chwili. Nie tylko z powodu raka! (pełny tekst "Za tymi drzwiami znalazłam nowe życie - ss. IV-V).
Żyła! Na sto albo i więcej procent... Dzień przed Wigilią 2015 r. trafiła z nawrotem choroby do szpitala. Przeczuwała, że raczej do domu już nie wróci. Mówiła z zupełnym spokojem, że to już jej ostatnia prosta… Tam, gdzie ma przygotowane miejsce, do Domu Ojca, odeszła w piątek 8 stycznia.
13 stycznia w kościele św. Andrzeja Boboli Stanisławę Buzalską żegnała rzesza mieszkańców Bielska-Białej i goście z wielu miejscowości całej Polski: siostra, córki z rodzinami, wnuki i prawnuki, przyjaciele - zwłaszcza bardzo liczna reprezentacja bielskich i śląskich "Amazonek", sąsiedzi, znajomi, a także księża z różnych części Polski.
Mszy św. pogrzebowej przewodniczył proboszcz pallotyńskiej parafii ks. Maciej Zawisza SAC. A przed Eucharystią słowa pożegnania wygłosili: Benon Wylegała, zięć Stanisławy, mąż jej córki Elżbiety oraz Wiesława Waligóra-Klimurczyk - obecna prezes bielskich "Amazonek", która przejęła tę funkcję po Stanisławie i Maria Górna - członkini pierwszego zarządu stowarzyszenia.
Szybko ochrzczona
Stanisława Buzalska przyszła na świat 12 maja 1935 roku w Grodzisku Mazowieckim. Po urodzeniu była bardzo słaba, więc szybko ją ochrzczono - a ponieważ ksiądz, który udzielał chrztu miał na imię Stanisław, to i ona otrzymała to imię, za którym nie przepadała, choć swojego patrona, św. Stanisława czciła bardzo.
W 1939 roku wybucha II wojna światowa, która przerwała jej szczęśliwe dzieciństwo. - Jej ojciec a nasz dziadek był zmuszony pozostawić żonę i dzieci i wyruszyć na wojnę, z której powrócił dopiero w 1945 roku - mówił Benon Wylegała. - W listopadzie 1939 roku umarła przy porodzie nasza babcia, matka naszej Mamy. Stanisławą i jej rodzeństwem opiekowali się w czasie wojny krewni ze strony ich rodziców. Można sobie wyobrazić, jak trudna była to dla niespełna 5-letniego dziecka sytuacja.
Po wojnie ojciec - wdowiec zabrał dzieci od krewnych i po jakimś czasie ożenił się ze swoją szwagierką-wdową.
Urszula Rogólska /Foto Gość
Śp. Stanisława Buzalska kilka lat temu podczas spotkania z "Amazonkami"
- Nasza Mama po zdaniu matury, kiedy zastanawiała się, co dalej, usłyszała od swojej cioci-drugiej mamy pamiętną kwestię: "Ty lubisz dzieci, to może pójdziesz na psychologię?" - kontynuuje Benon Wylegała. - I tak to nasza Mama trafiła na KUL, na którym ukończyła studia psychologiczne w 1959 roku. Dane jej było na studiach spotkać i zdawać egzaminy u ks. prof. Karola Wojtyły późniejszego Jana Pawła II. Mama bardzo miło i ze wzruszeniem wspominała czas studiów, jako czas wytężonej nauki, rozwoju, poszerzania horyzontów, czas zawierania pięknych i trwałych przyjaźni. Mówiła też o bardzo skromnych warunkach bytowania studentów na tej jedynej wówczas katolickiej uczelni w Polsce. Wspominała, jak często niedojadali i chodzili w wielokrotnie naprawianych butach...
We dwoje
Na studiach Mama poznała Ireneusza Buzalskiego - pobrali się 4 kwietnia 1959 roku. Oboje podjęli pracę w szpitalu psychiatrycznym w Kobierzynie k. Krakowa. Tam też przyszła na świat ich starsza córka Joanna. W poszukiwaniu pracy i mieszkania (o które trudno było w Krakowie), przyjechali do Bytomia, gdzie urodziła się młodsza córka, Elżbieta.
Stanisława początkowo pracowała w Schronisku dla Nieletnich w Bytomiu. Swoje dalsze życie zawodowe połączyła z poradnictwem - pracowała w Poradni Wychowawczo-Zawodowej w Bytomiu, a potem w Bielsku-Białej, gdzie zamieszkała wraz z rodziną od 1974 roku. Przez ostatnie 7 lat swojej pracy, do momentu odejścia na emeryturę, była dyrektorem Wojewódzkiej Poradni Wychowawczo-Zawodowej.
- Nasza Mama bardzo lubiła swoją pracę i swój zawód; wykonywała ją z wielkim zaangażowaniem. Odchodząc na emeryturę mówiła ze łzami, że to był piękny czas w jej życiu - podkreślają Wylegałowie.
Razem z mężem Ireneuszem przez lata też pomagali w Katolickim Telefonie Zaufania.
W 1994 roku, będąc już na emeryturze, przeszła operację nowotworu piersi. Przeżycia z tym związane przyczyniły się do tego, że wraz z grupą towarzyszek niedoli założyła stowarzyszenie "Amazonek", którego prezesem była do 2010 roku, kiedy to choroba męża uniemożliwiała jej kontynuowanie tej działalności.
Nie zapadła jeszcze decyzja dotycząca niedzielnej modlitwy Anioł Pański.
"Prezydent Trump kieruje się głębokim poczuciem odpowiedzialności za globalną stabilność i pokój".
Twoja męczeńska śmierć leży u fundamentów tego kościoła. Zostań z nami".