- Duża dziura w ziemi o powierzchni ok. 100 mkw. i głębokości trzech-czterech metrów powstała w nocy z soboty na niedzielę w Siemianowicach Śląskich. Wraz z ziemią zapadł się samochód; ewakuowano kilkudziesięciu okolicznych mieszkańców. Osuwisko powstało przy ul. PCK. Ponieważ została uszkodzona instalacja gazowa, mieszkania musiało opuścić kilkudziesięciu lokatorów.
Jak powiedział PAP dyżurny Centrum Zarządzania Kryzysowego Wojewody Śląskiego, ewakuowano w sumie 40 osób. Sześć z nich skorzystało z pomocy miasta i spędziło minioną noc w kompleksie sportowym, pozostali przenocowali u bliskich i znajomych.
Strażacy wyciągnęli już z dziury samochód osobowy. Nad ranem zakończyła się akcja pogotowia gazowego. Przywrócono dostawy energii elektrycznej do okolicznych budynków, gazu nie ma jeszcze w mieszkaniach, z których ewakuowano mieszkańców. Rejon zapadliska jeszcze przez jakiś czas będą sprawdzać energetycy, gazownicy i przedstawiciele innych służb. Nie wiadomo, kiedy ludzie wrócą do mieszkań.
Lokalne służby kryzysowe zwróciły się do Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach (WUG) i Centralnego Zakładu Odwadniania Kopalń o sprawdzenie na mapach obszarów górniczych, czy przyczyną osunięcia się ziemi mogła być prowadzona w tym rejonie eksploatacja.
"Po sprawdzeniu okazało się, że rzeczywiście do 2000 r. był to obszar górniczy. Nieistniejąca już kopalnia +Siemianowice+ prowadziła tam wydobycie - i to płytko pod powierzchnią, bo ok. 50 m. Dziś ten teren należy do miasta" - powiedziała w niedzielę PAP rzeczniczka WUG Edyta Tomaszewska.
Na miejsce pojechał zastępca dyrektora Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach. Specjaliści zastanawiają się, w jaki sposób i przy użyciu, jakiego sprzętu, zlikwidować osuwisko. Blisko powstałej dziury są nieczynne wyrobiska, jest zagrożenie, że nasiąknięta wodą ziemia jeszcze może się zapadać.
"Śmiało można powiedzieć, że pielgrzymujemy. My przedstawiciele władz państwowych (...)".
W kraju w siłę rosną inne, zwaśnione z nimi grupy ekstremistów.
"Nieumyślne narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu"
Tylko czerwcu i lipcu strażacy z tego powodu interweniowali ponad 800 razy.