Zostało wszczęte śledztwo ws. podejrzenia poświadczenia nieprawdy przez funkcjonariuszy SB w dokumentach TW "Bolek", przejętych przez IPN w domu Czesława Kiszczaka - poinformował w czwartek prezes IPN Łukasz Kamiński.
Jak powiedział szef Instytutu Pamięci Nardowej, w czwartek prokurator IPN w Białymstoku "wydał decyzję o postanowieniu wszczęcia śledztwa ws. przestępstwa polegającego na ewentualnym poświadczeniu nieprawdy przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, w celu osiągniecia korzyści majątkowej lub osobistej w dokumentach tajnego współpracownika o pseudonimie Bolek, ujawnionych w dn. 16 lutego, tj. o czyn z art. 271 par. 3 kodeksu karnego w związku z art. 2 ust. 1 ustawy o IPN".
Kamiński dodał, że śledztwo wszczęto w związku z wypowiedziami Lecha Wałęsy, w których "twierdził, że funkcjonariusze SB sfałszowali pokwitowania odbioru pieniędzy przez TW +Bolek+". "Wersja ta wymaga zweryfikowania w trybie procesowym, w ramach śledztwa, gdyż taki ewentualny czyn jest przestępstwem ściganym z urzędu" - zaznaczył prezes IPN.
Powtórzył, że dokumenty dotyczące TW "Bolka", zabezpieczone w domu wdowy po Kiszczaku, zostaną poddane specjalistycznym ekspertyzom, w tym badaniom pisma ręcznego, w ramach śledztwa prowadzonego przez IPN.
Musieli wykazywać, że współpracuję, i pisali za mnie donosy, by brać na moje konto pieniądze - tak działania funkcjonariuszy SB opisał Lech Wałęsa na swoim mikroblogu we wtorek. B. prezydent oświadczył też kolejny raz, że nie współpracował z SB, nigdy na nikogo nie donosił, nie brał żadnych pieniędzy i nie dał się złamać.
W 2015 r. pion śledczy IPN w Białymstoku umorzył z powodu przedawnieniu śledztwo ws. działań SB wobec Wałęsy, m.in. fabrykowania dokumentów, które miały świadczyć o jego współpracy z SB. Prokuratorzy IPN ustalili, że w latach 1982-83 w ramach Biura Studiów MSW podjęto próbę podrobienia dokumentów dotyczących rzekomej współpracy Wałęsy z organami bezpieczeństwa państwa. "Sporządzane w trakcie tej operacji +dokumenty+ były na bieżąco poddawane badaniom przez pracujących w strukturach MSW biegłych z zakresu identyfikacji pisma ręcznego, którzy za każdym razem stwierdzali ich nieautentyczność. W tej sytuacji wszystkie wytworzone materiały zostały zniszczone" - podał IPN.
W uzasadnieniu wyroku Sądu Lustracyjnego, który w 2000 r. orzekł, że Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb specjalnych PRL (był lustrowany z urzędu jako kandydata w wyborach prezydenckich), sędzia Paweł Rysiński powołał się na dokument SB z 1985 r., w którym rekonstruowano "działania specjalne" SB wobec Wałęsy. Wynika z niego, że trzy lata wcześniej - w 1982 roku - SB fałszowała własne akta, by skompromitować Wałęsę nie tylko w społeczeństwie polskim i w "Solidarności", ale także za granicą. Według autora notatki - oficera SB - działania te doprowadziły do tego, że w 1982 r. Wałęsa nie dostał pokojowej Nagrody Nobla (ówczesny lider podziemnej "S" otrzymał ją rok później - PAP). Według notatki stało się tak m.in. dzięki przesłaniu ambasadorowi Norwegii w Polsce podrobionych donosów Wałęsy i pokwitowań za nie.
16 lutego w domu Marii Kiszczak prokurator IPN zabezpieczył dokumenty, które podlegały przekazaniu do IPN - w sumie było to sześć pakietów. Czynności podjęto w ramach wszczętego w 2015 r. śledztwa ws. ukrycia przez osobę nieuprawnioną dokumentów podlegających przekazaniu IPN. Prawo przewiduje karę od 6 miesięcy do 8 lat więzienia dla tego, kto "będąc w posiadaniu dokumentów podlegających przekazaniu Instytutowi, uchyla się od ich przekazania, utrudnia przekazanie lub je udaremnia". Wdowa po Kiszczaku zgłosiła się do IPN, oferując sprzedaż dokumentów za 90 tys. zł.
IPN udostępnił w poniedziałek dokumenty TW "Bolka", w których jest m.in. odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". Prezes IPN zapowiedział, że dokumenty będą poddane różnego rodzaju badaniom i weryfikacji, w tym także "ekspertyzom typu grafologicznego". Według opinii eksperta archiwisty dokumenty "Bolka" są autentyczne.
W środę Instytut udostępnił drugą partię materiałów znalezionych w domu gen. Kiszczaka. To dwadzieścia cztery różne dokumenty, głównie historyczne.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.