Pięcioletni Halid koloruje krymski półwysep z tatarskim napisem: „QIRIM! MİLLET! VETAN!”, czyli „Krym! naród! rodzina!”. Dwa lata temu jego rodzina, jak wiele tatarskich rodzin, uciekła z Krymu. Dziś mieszka w Drohobyczu. I marzy o powrocie do domu.
Położony na zachodniej Ukrainie 80-tysięczny Drohobycz przez całe wieki był miejscem, gdzie stykały się różne kultury: polska, ukraińska, żydowska, austriacka. Tak było do II wojny światowej. Niegdysiejsi mieszkańcy albo zginęli, albo rozrzuciło ich po całym świecie, stare ulice mają inne nazwy, wyrosły nowe osiedla, w których mieszkają nowi drohobyczanie. Jednakże, choć zwiedzającemu te strony turyście zdawać by się mogło, że ten dawny Drohobycz już przeminął, wcale tak nie jest. Ważniejszy od murów, ulic czy pomników jest wyjątkowy duch tego galicyjskiego miasta. Duch, który nadal przygarnia do siebie nowych przybyszów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rozmowa jest swego rodzaju mini „raportem o stanie wiary” Polaków.
Nasz udział w konferencji pokojowej ws. Ukrainy byłby trudny przy obecnych ustaleniach
Serbskie władze powołały grupę roboczą przygotowującą projekt "pokojowego rozwiązania" państwa