Miałyby one zbrojnie bronić praw chrześcijan w Syrii i walczyć z dżihadystami.
„Utworzenie pojedynczych oddziałów zbrojnych do walki w obronie naszych praw może doprowadzić do kolejnego «holokaustu», co miało już miejsce w przeszłości, gdy tego typu grupy walczyły w różnych konfliktach” – uważa patriarcha chaldejski Louis Raphael Sako. Odniósł się on w ten sposób do prób tworzenia samoobrony chrześcijańskiej, podejmowanych przez wspólnoty syryjskie, asyryjskie i chaldejskie. Opowiadają się one za koniecznością militarnej obrony własnych praw i podjęciem czynnej walki z dżihadystami. Miałoby się to stać właśnie poprzez utworzenie wyznaniowych grup zbrojnych.
Patriarcha zauważa, że tego typu oddziały będą utrzymywane przez te same siły, które wywołały obecny konflikt. Jedyne zatem legalne i skuteczne rozwiązanie, jakie jest do przyjęcia, to zaciągnięcie się do regularnej armii irackiej lub oddziałów należących do regionu Kurdystanu, by podjąć wspólne działania na rzecz wyzwolenia tych ziem spod dominacji tzw. Państwa Islamskiego. „Musimy zdać sobie sprawę, że nasz los jest związany z sytuacją wszystkich Irakijczyków – powiedział abp Sako. – Jest to zatem jedyny sposób, by zabezpieczyć naszą wspólną przyszłość, kiedy szyici będą gotowi oddać życie wraz z Kurdami, sunnitami, chrześcijanami i Turkmenami”.
Patriarcha wyraził także przekonanie, że chrześcijaństwa nie uda się z Bliskiego Wschodu usunąć. Wyznawcy Chrystusa, przywiązani do swojej ziemi, dumni z własnej tożsamości i misji pełnionej w tej części świata, pozostaną tam bowiem pomimo wielu trudności.
Według najnowszego sondażu Calin Georgescu może obecnie liczyć na poparcie na poziomie ok. 50 proc.
Zapewnił też o swojej bliskości mieszkańców Los Angeles, gdzie doszło do katastrofalnych pożarów.
Obiecał zakończenie "inwazji na granicy" i zakończenie wojen.
Ale Kościół ma prawo istnieć, mieć poglądy i jasno je komunikować.