Publikujemy pełny tekst referatu wygłoszonego przez Arcybiskupa Większego Kijowsko-Halickiego Światosława Szewczuka na X Zjeździe Gnieźnieńskim.
II. Relacje ukraińsko-rosyjskie
Doświadczenie zdobyte podczas budowania pojednania polsko-ukraińskiego może okazać się bardzo pomocne w kształtowaniu przyjaznych relacji z Rosjanami. Patrząc na obecną sytuację z perspektywy relacji francusko-niemiecko-polskich po H wojnie światowej, widzimy, że dla rosyjsko-ukraińskiego dobrosąsiedztwa nie ma alternatywy. Oba narody należą do jednego geograficznego obszaru Europy Wschodniej i nic nie zmieni faktu, że sąsiadują ze sobą. Istnieją jednak poważne przeszkody natury ideologicznej, aby proces pojednania mógł ruszyć z miejsca.
1) Stanowisko Rosji wobec Ukrainy
Władze rosyjskie zaprzeczają prawu do istnienia narodu ukraińskiego i jego odrębnej, własnej kultury. Szczególnie w ostatnich latach najwyżsi dostojnicy cerkiewni i państwowi głoszą, iż Ukraińcy i Rosjanie są jednym i tym samym narodem. Taka teza i postawa sprawiają, że dialog staje się niemożliwy, gdyż nie można prowadzić rozmowy z kimś, kto nie istnieje i nie posiada podmiotowości. Zarówno przedstawiciele władz państwowych, jak i cerkiewnych patriarchatu moskiewskiego kwestionują sam fakt istnienia niezależnego państwa ukraińskiego. Samo istnienie ukraińskiej państwowości uważa się za agresję Zachodu i gwałt na ciele wielkiego narodu rosyjskiego. Dlatego wszelkie działania zmierzające do zniszczenia ukraińskiej niezależności uznaje się świętą sprawę, która jest dodatkowo usprawiedliwiana poglądami teologicznymi. Można ją streścić w twierdzeniu, że tak jak jest jeden Bóg w trzech osobach, tak też istnieje jeden naród rosyjski w trzech nierozłącznych postaciach: wielkorosyjskiej, białoruskiej i małoruskiej, czyli ukraińskiej.
W takich okolicznościach dialog o pojednaniu i uznaniu krzywd zadanych sobie wzajemnie, jest całkowicie zablokowany. Współczesne władze Federacji Rosyjskiej usiłują reanimować stare komunistyczno-geopolityczne postulaty i nie są w stanie oskarżyć bezprawia komunizmu nie tylko wobec narodu rosyjskiego i ukraińskiego, ale również w stosunku do innych krajów - w tym narodu polskiego. Prezydent Rosji ogłosił, że największym dramatem ostatniej dekady XX wieku był rozpad Związku Radzieckiego.
Przeczytaj również: Prawosławni intelektualiści proszą o przebaczenie
Sytuacja uległa zaostrzeniu od czasu agresji Rosji wobec Ukrainy w 2014 roku. Rosja wciąż deklaruje, że wojna w Donbasie jest wewnętrznym konfliktem Ukrainy.
Agresja wobec Ukrainy ma charakter nie tylko polityczny, ale i kulturowy. Jego podłożem są odmienne sposoby myślenia o świecie. Rosyjskie elity polityczne reprezentują typ myślenia oparty na budowaniu rosyjskiego świata. Ta ideologia rosyjskiego świata moim zdaniem jest ostatnia legitymizacja przez Kościół chrześcijański, współczesnego kolonializmu. Rosyjska propaganda społeczna opiera się na szukaniu sojuszy przeciwko wpływom świata zachodniego, postrzeganego jako agresor na obszarze żywotnych interesów Rosji. Idea ta ma służyć budowie odrębnej wspólnoty cywilizacyjno-historycznej w stylu mocarstwowym, na obszarze odpowiadającym terytorium byłego Imperium Rosyjskiego. Dlatego realizacja projektu kulturowego wspólnoty rosyjskojęzycznej stała się pretekstem do wypowiedzenia wojny w Ukrainie, najpierw na Krymie, a potem w Donbasie.
W praktyce działania wojenne prowadzone są równolegle z propagandowymi, które polegają na budowaniu przejaskrawionego obrazu wroga, zarówno wewnętrznego - „zdrajcy narodu", „piątej kolumny" - którego należy likwidować, jak i zewnętrznego - „faszystów ukraińskich", junty kijowskiej" - opisywanego językiem nienawiści. Czasem nawet idea ekumenizmu, jest widziana jako szukanie sojuszów z innymi Kościołami, zwłaszcza katolickim, jako współpraca i koegzystencja przed obliczem jednego i tego samego wroga (agresywny sekularyzm, muzułmański fundamentalizm itd.). Natomiast moim zdaniem, celem prawdziwego ekumenizmu jest szukanie pełnej jedności i widzialnej, podzielonego Kościoła Chrystusowego w imieniu wiary w jednego Boga, opartej na jednym i tym samym chrzcie świętym.
2) Perspektywy na osiągnięcie porozumienia
Czy w takich okolicznościach można mówić o rosyjsko-ukraińskim pojednaniu? Jakkolwiek absurdalnie by to brzmiało, uważam, że tak, nawet podczas obecnych, z cynizmem prowadzonych, działań wojennych. Skąd czerpię takie przekonanie?
Po pierwsze, „rewolucja godności" nie miała w sobie nacjonalistycznego charakteru i nie była antyrosyjskim wydarzeniem, gdyż był to protest przeciwko przemocy, korupcji i nowej formy kolonializmu władz rosyjskich. Większość uczestników Majdanu posługiwała się językiem rosyjskim.
Po drugie, proeuropejski wybór społeczeństwa ukraińskiego rzucił wyzwanie nowej rosyjskiej ideologii, ale w żadnym wypadku nie rosyjskiemu narodowi ani też jego kulturze czy Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej.
Po trzecie, około 60 procent żołnierzy, którzy umierają za niezależną i wolną Ukrainę, jest rosyjskojęzycznych. A rosyjscy filozofowie oraz działacze kultury, którzy nie przyjmują regresu rosyjskiego systemu politycznego do czasów radzieckiej ideologii, przyjeżdżają w Ukrainę, gdzie czują się komfortowo, gdyż są akceptowani i przyjmowani jako wolni obywatele.
Po czwarte, mimo iż oficjalne statystyki w Rosji mówią o 80-cio procentowym poparciu współczesnej wizji politycznej władz rosyjskich, to jednak istnieją bardzo duże wątpliwości co do jej wiarygodności i obiektywizmu. Gdy powraca radziecki system strachu i przymusu, ludzie odpowiadają ankieterom tak, jak by to robili w czasach Stalina lub Breżniewa.
Po piąte, zwyczajni, prości Rosjanie nie chcą wojny z Ukrainą. Zbyt głębokie są jeszcze w ludziach rany powstałe w wyniku przeżyć II wojny światowej. Wciąż powszechne jest przekonanie, że nieważne, co będzie, byle tylko wojny nie było.
Myślę, że podświadomy strach społeczeństwa przed wojną zmusza władze Federacji Rosyjskiej do ukrywania obecności wojsk rosyjskich w Ukrainie i szukania usprawiedliwienia w innych działaniach wojennych, które prowadzi Rosja.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.