„Kapłani Światowita i strażnicy gaju oświadczyli, że do ostatniego będą bronić grodu i świętego miejsca. Jeśli się poddamy wzbudzimy gniew Groma i Peruna”. Prawdopodobnie masowe chrzty mieszkańców lubelskiego grodu miały miejsce nad brzegiem Czechówki.
Do lubelskiego grodu i targowego osiedla docierały wraz z kupcami ze Wschodu informacje o nowej wierze wprowadzonej przez księcia Rościsława na Morawach. Kupcy opowiadali o biskupie Metodym, który wraz z misjonarzami przybył z potężnego i bogatego Bizancjum. Docierały informacje o Chrystusie - Bogu i Człowieku - czczonym przez chrześcijan. Opowiadano, że jego wyznawcy wierzą, iż po tym jak został ukrzyżowany i pochowany w grobie - zmartwychwstał.
O początkach chrześcijaństwa w Lublinie i na Lubelszczyźnie godzinami mógłby opowiadać dr Józef Zięba, prozaik i pamiętnikarz oraz publicysta. Właśnie ukazała się jego obszerna książka zawierająca niezwykłe opowieści dotyczące historii i kultury Lublina: „Tajemnice Lubelskiego Koziołka. Dwadzieścia jeden opowieści. Wydanie jubileuszowe na 700-lecie Królewskiego Miasta Lublina”. W tym miesiącu publikacja wydana nakładem wydawnictwa „Polihymnia” powinna trafić do księgarń. Wśród opowiadań znajduje się również historia chrztu mieszkańców Lublina. Wydarzenie to miało miejsce już po śmierci Mieszka I.
- Docierały do Lublina informacje o chrzcie księcia Polan. Jego wojowie nie dotarli jeszcze w te strony, ale nikt nie wykluczał takiej ewentualności. Biskup Unger miał niewielu misjonarzy, którzy byli zajęci nauczaniem i chrzczeniem pogan w najbliższej okolicy stołecznego Gniezna i Poznania. Przez kilkadziesiąt lat nikt mieszkańców Lublina nie niepokoił. Dopiero za panowania księcia Bolesława i po ustanowieniu biskupstwa w Krakowie biskup Poppon po roku tysięcznym obejmując w zarząd wielką diecezję, do której Lublin został włączony, rozpoczął chrystianizację pozostających jeszcze w pogaństwie swoich diecezjan. Kontynuował to dzieło w latach 1009-1018 jego następca, biskup Gombo - pisze dr Józef Zięba.
- Starszyzna zwołała wiec. Zaczęto obradować jak w Lublinie przyjąć mnichów, zwiastunów nowej wiary i drużynę księcia. Donoszono, że mnisi wprawdzie nie ścinają głów, tylko polewają je wodą, ale każą wycinać święte gaje, wyrzekać się kultu Światowida i nie pozwalają spalać ciał zmarłych – czytamy w dalszej części opowieści o chrzcie mieszkańców Lublina. - Od Zawichostu dotarła wiadomość, że wojowie wraz z misjonarzami przeprawili się przez Wisłę. Kapłani Światowida i zwolennicy starego porządku gromadzili zapasy i broń szykując się do obrony. Podgrodzianie opuszczali swoje chaty, i z dobytkiem kryli się w lasach i niedostępnych wąwozach. Zamierzali najazd przeczekać - kontynuuje Zięba.
Zdaniem J. Zięby wzywano do poddania się władzy księcia Bolesława, który niedługo miał stać się królem. Wojowie z drużyny Chrobrego napotkali na opór w postaci drewnianych wrót i umocnień grodu. Można było wrota jedynie podpalić lub wyrąbać. Nie obyło się bez pożaru i walki. Gród został zdobyty przez wojowników Chrobrego. Lubla, dowódca grodu lubelskiego grodu, wnuk chodelskiego księcia poddał się i pierwszy przyjął chrzest i nowy porządek społeczny. Zięba zauważa, że mnisi najpierw głosili nauki, potem chrzcili. Ochrzczonych zwalniano na rok od płacenia księciu podatków i danin.
Prawdopodobnie masowe chrzty miały miejsce nad brzegiem Czechówki. Nie obyło się bez tłumu gapiów. - Czterech mnichów w liturgicznych szatach, śpiewając po łacinie psalmy wprowadziło Lublę nad brzeg rzeki, który oświadczył, że po wysłuchaniu nauk i oświecony światłem ewangelii wyrzeka się złego ducha i kultu Światowida. Nie lęka się Groma, Peruna i pogańskich mocy – relacjonuje Zięba. Zdaniem autora opowiadania o chrzcie mieszkańców Lublina, najpierw ochrzczono znaczących i wpływowych w grodzie mężczyzn, którzy rozpoczęli niebawem budowę kaplicy. Kobiety nieco później przyjmowały chrzest i nową wiarę. Kaplice rozbudowano w kościół św. Michała Archanioła. W farze, w każdą niedzielę gromadziło się pierwsze pokolenie ochrzczonych mieszkańców grodu. Przy najstarszej parafii w Lublinie powołano archidiakonat. - Pierwszym archidiakonem został Jan. Dzięki niemu po raz pierwszy raz została zapisana nazwa Lublin – precyzuje Józef Zięba.
Lubelski archidiakonat leżał na krańcach krakowskiej diecezji w bezpośrednim sąsiedztwie pogańskich Jaćwingów Litwinów, którzy na tereny Lubelszczyzny organizowali łupieżcze wyprawy. W 1282 r. Jaćwingowie spalili drewniany kościół w Lublinie. Leszek Czarny - postanowił wznieść kościół murowany.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.