"Nie znałem nigdy osoby, która byłaby bliżej Boga niż on" – powiedział o Janie Pawle II abp Piero Marini mistrz ceremonii liturgicznych za pontyfikatu polskiego papieża.
W wywiadzie dla portalu „Pontifex” włoski hierarcha, który po odwołaniu z tego stanowiska jest teraz przewodniczącym międzynarodowych Kongresów Eucharystycznych, wraca myślami do czasów spędzonych u boku papieża.
Podkreśla, że Jan Paweł II przeżywał Ofiarę Eucharystyczną „w sposób niezwykle intensywny emocjonalnie”, a kiedy przyjmował Komunię św., „pozostawał nieruchomy, nieobecny, niemal daleki od swoich myśli”.
Zdaniem abp. Mariniego, było to rezultatem „szczególnej intensywności mistycznej i duchowej, z jaką odprawiał Mszę św.” „Pamiętam, że ksiądz Stanisław pytał mnie w takich przypadkach: dlaczego tak długo pozostaje bez ruchu, co się dzieje? A ja nie potrafiłem dać na to pytanie żadnej racjonalnej odpowiedzi” – wspomina były współpracownik polskiego papieża.
Abp Marini podkreśla, że Jan Paweł II zgadzał się zawsze z jego liturgicznymi pomysłami, a kłopoty zaczęły występować dopiero, kiedy wyraźnie tracił on siły. Na pytanie, czy papieża można uważać za świętego, abp Marini odpowiada bez wahania: „Nie znałem nigdy osoby, która byłaby bliżej Boga niż on. Kochał człowieka, chrześcijaństwo uważał za służbę i był wyczulony na potrzeby osób. Nikogo i nigdy nie dyskryminował, a całe jego życie było hymnem na cześć Ewangelii. Uważam więc, że jest ewangelicznie święty”.
Dawny ceremoniarz polskiego papieża nie chce wypowiadać się na temat postępów jego procesu beatyfikacyjnego, przypominając, że „w Kościele to, co wydaje się długiem, jest krótkie”. Jest natomiast przekonany, że „im bardziej mija czas, tym bardziej ludzie cenią jego dobroć, charakter i świętość”.
„Nam się nie spieszy. Powtarzam, był i jest święty. Trzeba umieć czekać” – kończy rozmowę z włoskim portalem abp Piero Marini.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.