Na cmentarzu Forest Lawn, w Glendale na przedmieściach Los Angeles, w nocy z czwartku na piątek czasu polskiego pochowany został król popu Michael Jackson. Ceremonia odbyła się w wąskim gronie rodziny i przyjaciół piosenkarza, bez udziału fanów.
Pogrzeb zmarłego przed dwoma miesiącami w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach gwiazdora rozpoczął się półtorej godziny później niż zapowiadano.
Około 200 wybranych gości, w tym 77-letnia aktorka Elizabeth Taylor oraz piosenkarki Aretha Franklin i Diana Ross czy aktorka Brooke Shields, w temperaturze przekraczającej 30 stopni Celsjusza czekało na przyjazd rodziny Jacksona - obojga rodziców, rodzeństwa oraz trojga dzieci króla muzyki pop: 12-letniego Prince'a Michaela, 10-letniej Paris Michael i siedmioletniego Prince'a Michaela II, znanego jako Blanket. Nie wyjaśniono powodu opóźnienia.
Ceremonia pożegnania piosenkarza miała miejsce na murawie przed Wielkim Mauzoleum Forest Lawn, gdzie spoczywają takie sławy filmu i estrady jak Humphrey Bogart, Jean Harlow, Nat King Cole, Clark Gable, czy Walt Disney. Mauzoleum jest zamknięte dla publiczności.
Na cmentarzu Forest Lawn już raz - 7 lipca - odbyły się uroczystości żałobne, w których uczestniczyła rodzina Jacksona, przed wielkim publicznym pożegnaniem gwiazdora w hali Staples Center w Los Angeles.
Michael Jackson zmarł 25 czerwca w Los Angeles prawdopodobnie w rezultacie zastrzyku śmiertelnej dawki propofolu - silnego leku znieczulającego. W centrum śledztwa znalazł się ostatni lekarz gwiazdora, Conrad Murray.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.