Piotr Małachowski po raz drugi w karierze został w sobotę w Amsterdamie mistrzem Europy w rzucie dyskiem, a największy sukces w karierze osiągnął Karol Hoffmann, który wywalczył srebrny medal w trójskoku. Polscy lekkoatleci mają na koncie cztery medale.
Dzień wcześniej na najwyższym stopniu podium stanęli młociarka Anita Włodarczyk (Skra Warszawa) i tyczkarz Robert Sobera (AZS AWF Wrocław).
Małachowskiemu (WKS Śląsk Wrocław) złoty medal dała odległość 67,06. Polak jechał do Holandii jako faworyt i od początku był na pozycji medalowej. Czempionat Starego Kontynentu to nie są jednak jego ulubione zawody, ale jak już staje na podium, to na najwyższym jego stopniu. Złoty był także w 2010 roku w Barcelonie. Potem prym w Europie, jak i na świecie przejął Niemiec Robert Harting.
Mistrz olimpijski zerwał jednak więzadła w kolanie, a pod jego nieobecność na szczyt wdarł się znowu plutonowy Małachowski. W zeszłym roku został w Pekinie mistrzem świata, a teraz po raz drugi w karierze wywalczył złoty medal ME. 33-letniemu podopiecznemu Witolda Suskiego w dorobku brakuje już tylko złota igrzysk. Będzie miał okazję w sierpniu w Rio de Janeiro. Osiem lat temu w Pekinie sięgnął po srebro.
"Złoto cieszy, ale nad techniką muszę jeszcze popracować. Nie ma co wchodzić w szczegóły, bo to temat dla fachowców. Kibice błędów na pewno nie widzieli. To są małe szczegóły, dla innych niezauważalne. Byłoby super, gdybym metr dorzucił, ale do olimpijskiego konkursu jest jeszcze miesiąc" - skomentował Małachowski.
Brązowy medalista MŚ Robert Urbanek (MKS Aleksandrów Łódzki) był dziewiąty - 62,18,a trzeci z Polaków Bartłomiej Stój odpadł w eliminacjach.
Sporą niespodziankę sprawił Hoffmann, syn Zdzisława - mistrza świata w trójskoku (1983) i rekordzisty kraju. O talencie Karola mówiło się od lat, ale ciągle stawało coś na przeszkodzie. Jak nie miał kontuzji, to miał słabszą dyspozycję. Trudno było mu trafić z formą w odpowiedni moment. Aż do soboty.
W Amsterdamie wynikiem 17,16 został wicemistrzem Europy i wypełnił wskaźnik PZLA na igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro. Wygrał niespełna 20-letni Niemiec Max Hess - 17,20. Jeszcze nigdy w czempionacie Starego Kontynentu nie wygrał trójskoku tak młody zawodnik.
"Wynik ojca 17,53 to jest kosmos, a ja dzisiaj do niego się zbliżyłem. Jeszcze może nie tak bardzo, ale w historii tej konkurencji w kraju wysunąłem się na trzecią pozycję, tuż za Jacka Pastusińskiego. Długo zmagałem się z kontuzjami, miałem trzy operacje i dlatego najpierw nie było mnie na scenie, a potem wchodziłem na nią niezauważony. Jeszcze nie dotarło do mnie, co dziś zrobiłem" - przyznał Hoffmann.
Rewelacyjnie spisał się także Damian Czykier (Podlasie Białystok). Zaledwie 23-letni syn byłego piłkarza Dariusza był czwarty w biegu na 110 m ppł. Uzyskał czas 13,40, a wcześniej w półfinale poprawił rekord życiowy na 13,32. Triumfował Francuz Dimitri Bascou - 13,25.
"Za bardzo chciałem powalczyć o medal i na nim się skoncentrowałem, zamiast na starcie, który był słabiutki. Ale może też za wysoko zawiesiłem sobie poprzeczkę" - powiedział Czykier.
Biorąc pod uwagę perturbacje w okresie przygotowawczym zadowolona z szóstej lokaty w biegu na 800 m powinna być także Joanna Jóźwik (AZS AWF Warszawa). Brązowa medalistka ostatniej edycji tej imprezy w Zurychu uzyskała swój najlepszy czas tego sezonu 2.00,57. Gdyby na ostatnią prostą nie wychodziła tak bardzo zamknięta, możliwe, że zdołałaby stanąć na podium. To dobry prognostyk przed igrzyskami. Najszybsza była Ukrainka Natalia Pryszczepa - 1.59,70.
Mimo wszystko Jóźwik mocno przeżyła dopiero - według niej - szóstą pozycję i przyszła do dziennikarzy mocno zapłakana. "Forma nie jest jeszcze taka, jak myślałam. Początek był bardzo szybki, starałam się trzymać czołówki i na ostatnich metrach postawiło mnie. Nie ten etap dla mnie. Co ja zrobię, że mam duże ambicje? Wyjeżdżam bez medalu. Pociechą jest to, że wiem, nad czym muszę pracować, abym doszła do olimpijskiego finału".
Rozstrzygnięto ponadto jeszcze pięć konkurencji, ale bez udziału Polaków. Tyczkę kobiet wygrała Greczynka Ekaterini Stefanidi - 4,81 z nowym rekordem mistrzostw (do tej pory należał on do Rosjanki Jeleny Isinbajewej i wynosił 4,80), w rzucie oszczepem kobiet zwyciężyła nieoczekiwanie Białorusinka Tatsiana Chaładowicz - 66,34, w biegu na 5000 m najszybsza była Kenijka z tureckim paszportem Yasemin Can (była najlepsza także na 10 000 m), a na 1500 m mężczyzn złoto wywalczył Norweg Filip Ingebrigtsen - 3.46,65. Dwudniową rywalizację w siedmioboju na swoją korzyść rozstrzygnęła Holenderka Anouk Vetter - 6626 pkt.
Do finałów dostał się komplet polskich sztafet. Dobrze spisali się przed południem kulomioci Konrad Bukowiecki i Michał Haratyk, zajmując w eliminacjach drugie i trzecie miejsce.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.