Dziś rozpoczynają się Światowe Dni Młodzieży, jutro przyjeżdża papież Franciszek...
Przeglądałem ostatnio kolejne orędzia świętego Jana Pawła II na Światowe Dni Młodzieży. Znaleźć tam można było niejedną perełkę – złotą myśl, która mogłaby stać się mottem na całe życie albo przynajmniej na jakiś dłuższy czas. I co? Nie wydaje mi się, by dziś miały jakąś siłę oddziaływania. Umieszczone w stojących na półkach i zbierających kurz szacownych dziełach zebranych albo w przepastnych zasobach Internetu są już tylko pomnikiem historii. Podobnie zresztą z całą spuścizną papieża Benedykta: jeszcze niedawno jego wystąpienia budziły zachwyt, dziś... Dziś komentuje się to, co powiedział papież Franciszek. I tak jest w sumie ze wszystkimi niby ważnymi czy nawet przełomowymi słowami. No, może z małym wyjątkiem: spisane dwa tysiące lat temu słowo Boże ciągle jest czytane i komentowane...
A piszę to nie po to, żeby marudzić, ale żeby (może głupio i za wcześnie) zapytać: co nam zostanie z tych krakowskich Światowych Dni Młodzieży i wizyty papieża Franciszka w Polsce?
Odpowiedź sama się narzuca. Podobnie jak kolejne pytanie: w takim razie po co to wszystko?
Nie zliczę w ilu rekolekcjach czy innych pobożnych spotkaniach uczestniczyłem ani ilu homilii czy konferencji wysłuchałem. Trudno żebym pamiętał choćby 1 procent tych słów, które podczas nich padły. Ale owe spotkania czy rekolekcje to nie były tylko słowa. To było też przeżycie. Chyba znacznie ważniejsze. Przeżycie, którego katalizatorem były nieraz właśnie owe słowa, ale które skutkowało konkretnymi wyborami, przyjmowaniem konkretnych postaw. To w nich znacznie bardziej niż w „pamiętaniu słów” wyraża się owocowanie takich wydarzeń. Wystarczy zresztą przypomnieć sobie wielkie rekolekcje odchodzenia świętego Jana Pawła: tam prawie słów nie było....
Kardynał Dziwisz parę dni temu wyraził nadzieję, że po tym ŚDM-ie zmieni się klimat w Europie i świecie; że zniknie poczucie zagrożenia, lęk, a pojawi się atmosfera radości i pokoju. Nie jestem aż takim optymistą, ale wiem, że to nie mrzonki. Takie wydarzenia zmieniają serca. Nie tylko młodych, którzy najliczniej uczestniczą w ŚDM, ale też tych starszych, którzy się w to dzieło zaangażowali, którzy gościli młodych i którzy, choćby tylko chłonąc atmosferę spotkania młodych przez media, uczestniczą w nim duchem. I chyba po to właśnie są takie wydarzenia: żeby ludzkie serca odkryły (czy na nowo odkrywały) drogę miłości, radości, pokoju, przyjaźni, życzliwości, braterstwa.
Myślę, że to całkiem sporo. To dzięki takim „zastrzykom dobra” świat nie stacza się nieuchronnie w otchłań zła i nienawiści. A my, ziarenka piasku wobec tego „całego świata” w chwilach gdy zło (także w nas samych) zdaje się zwyciężać, mamy do czego wrócić.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.