Kajakarki Beata Mikołajczyk i Karolina Naja nie mają wątpliwości - ojcem ich sukcesu w igrzyskach w Rio de Janeiro jest trener Tomasz Kryk. "Bywały lepsze i gorsze dni, ale doprowadziło nas to do brązowego medalu" - powiedziały zgodnie po wyścigu K2 na 500 m.
"Czy jest niedosyt? Być może troszeczkę. Wiedziałyśmy, że nasza forma w tym czteroleciu jest najwyższa i najlepsza. Pokazałyśmy wcześniej naszą moc - w eliminacjach i półfinale, ale dzisiaj na starcie stanęłyśmy z nastawieniem jak do treningu. Tak sobie to same tłumaczyłyśmy. Nie wyniesiemy się ponad to, co wytrenowałyśmy. To dało nam brązowy medal i jesteśmy bardzo zadowolone. Cieszymy się, że jesteśmy cały czas w czołówce światowej" - zaznaczyła Naja.
Polki, które brąz wywalczyły także cztery lata temu w Londynie, nie zwątpiły w metody treningowe nawet wówczas, gdy przed rokiem nie zdobyły medalu mistrzostw świata.
"Wyjechałyśmy wtedy z imprezy z wielkim spokojem w głowie, bo wiedziałyśmy w jak ciężkim treningu byłyśmy. I faktycznie tak było. Odpuściłyśmy i się udało" - dodała.
Na razie nie wiadomo, czy dziewczyny będą ze sobą nadal pływać. Wiele zależy od Mikołajczyk, która ma 31 lat i powoli myśli o macierzyństwie.
"Każdą decyzję podejmujemy wspólnie z trenerem. Tak działa team. Tak go tworzyłyśmy. Nigdy nie ma decyzji jednej osoby. Nie rozmawiałyśmy też o naszej przyszłości" - zaznaczyła Naja.
O Kryku obie wypowiadają się w samych superlatywach.
"Stworzył fajny schemat, który z roku na rok jest dla nas coraz bardziej zrozumiały. Teorię treningu, bynajmniej w kajakarstwie, ma bardzo dobrze poukładaną i stara się ją przekazywać. Czasami na treningu czuję się jak na studiach, bo płynąc, mamy wykład" - śmiała się Naja.
Mikołajczyk przyznała, że przyjechały do Rio, by walczyć o złoto.
"Ale jest brąz i naprawdę się cieszymy. Już chyba nawet to do nas dotarło, że nikt nam tego już nie zabierze. Musimy mieć świadomość, że wszyscy, którzy przyjeżdżają na igrzyska i stają w finale są mocni. Po przedbiegu wiedziałyśmy, że nigdy nie byłyśmy tak dobrze przygotowane. To, co zrobił z nami trener to coś niebywałego. Piszemy piękną historię" - powiedziała.
To trzeci medal Mikołajczyk w trzecich kolejnych igrzyskach. Cztery lata temu w Londynie zdobyła brąz także z Nają, a w 2008 roku w Pekinie z Anetą Konieczną wywalczyła srebro.
"Cieszę się, że się nie połamałam w tym roku. Byłam w jednym kawałku, a Karolina nie musiała pływać z jakąś kaleką. Przyszłość? Na razie jesteśmy na igrzyskach. Nie podjęłyśmy żadnej decyzji. My nawet nie wiemy, gdzie będziemy dzisiaj spać. Czy tutaj w hotelu, czy wracamy do wioski" - dodała.
Jak podkreśliła, ojcem sukcesu jest Kryk. "To on stworzył wzorcową drużynę i to jest chyba jeden z niewielu trenerów w Polsce, którego wiedza i doświadczenie są ogromne. Wielu szkoleniowców powinno się od niego uczyć" - oceniła.
Jak także przyznała, bywają między nimi lepsze i gorsze dni.
"Jak w każdym teamie, ale my po prostu staramy się zrozumieć, że tak to wygląda. Gorsze dni po prostu muszą być, trzeba je akceptować. Tak jak jest w rodzinie, czy związku" - dodała.
We wtorek w kajakarstwie medal olimpijski - srebrny - wywalczyła także Marta Walczykiewicz w konkurencji K1 200 m.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.