Do 157 wzrosła liczba ofiar poniedziałkowej akcji gwinejskich sił bezpieczeństwa przeciwko opozycjonistom sprzeciwiającym się kandydowaniu przywódcy rządzącej krajem junty kapitana Moussy Dadisa Camary w wyborach prezydenckich - poinformowała we wtorek obrońcy praw człowieka, powołując się na źródła medyczne w stolicy kraju Konakry.
"Według źródeł szpitalnych, z którymi rozmawialiśmy, zarejestrowano 157 zabitych i 1253 rannych" - oświadczył Thierno Maadjou Sow, kierujący Gwinejską Organizacja Praw Człowieka (GHRO).
Według Sowa ten bilans nie obejmuje osób, które zginęły w poniedziałek na stadionie 28 września, nazwanym tak od dnia, w którym w 1958 roku Gwinea opowiedziała się w referendum za niezależnością od Francji. Ludzie ci nie zostali bowiem przewiezieni do szpitali.
Do starć, najpoważniejszych od czasu, gdy Camara w 2008 roku przejął władzę w wyniku zamachu stanu, doszło po miesiącach sporów między nim a jego oponentami, którzy twierdzili, że nie powinien on startować w wyborach prezydenckich zapowiedzianych na 31 stycznia 2010 roku.
W poniedziałek koalicja kilku partii opozycyjnych, która prowadzi kampanię przeciwko kandydaturze Camary, zamierzała zorganizować wiec protestacyjny na stadionie 28 września. Władze zakazały demonstracji, jednak ok. 50 tys. ludzi wyszło na ulice i próbowało przedostać się na stadion. Siły bezpieczeństwa próbowały rozpędzić protestujących, strzelając do nich z ostrej amunicji.
"Żołnierze strzelali do ludzi zgromadzonych na stadionie, a tych którzy próbowali się wydostać, zabijali bagnetami" - relacjonował obrońca praw człowieka Souleymane Bahm, który potwierdził również informacje o przypadkach gwałtów dokonywanych przez żołnierzy.
Unia Afrykańska wezwała Camarę, aby potwierdził, że dotrzyma obietnicy i nie będzie startował w wyborach, przekazując tym samym władzę w ręce cywilów. Śmierć demonstrantów potępili sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun i władze Francji.
Tuż po objęciu władzy Camara cieszył się poparciem znacznej części społeczeństwa, oczekującego zmian po latach rządów Lansana Conte, które wpędziły Gwineę - największego na świecie eksportera boksytów (używa się ich do produkcji aluminium) - w trudności gospodarcze. Jednak działania Camary, jego ataki na byłych sprzymierzeńców w armii oraz podejrzenia, że wystartuje w wyborach w 2010 roku, wywołały sprzeciw w kraju.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.