Amerykanista prof. Zbigniew Lewicki uważa, że decyzja o przyznaniu pokojowej nagrody Nobla prezydentowi USA Barackowi Obamie jest "zdumiewająca i w pewnym stopniu deprecjonująca tę ważną nagrodę, ponieważ przypadła komuś, kto jeszcze nic nie osiągnął w dziedzinie pokoju".
Prof. Lewicki, amerykanista z Uniwersytetu Warszawskiego, podkreślił w piątkowej rozmowie z PAP, że pokojowa nagroda Nobla była do tej pory przyznawana za realne i konkretne osiągnięcia polityków, działaczy, organizacji międzynarodowych. "Prezydent Obama to nie biskup Desmond Tutu, to nie Lech Wałęsa, to nie inni wielcy ludzie, którzy swoim życiem zaświadczyli o wielkich ideach i dokonali wielkich rzeczy dla umocnienienia pokoju w świecie" - powiedział.
Według amerykanisty, także dotychczasowe decyzje obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonych nie wskazują na pokojowe myślenie i działanie. "Barack Obama podjął lub ma zamiar podjąć szereg decyzji, których słuszności nie kwestionuję, ale które nie mają charakteru pokojowego. Chodzi m.in. o rozszerzenie interwencji w Afganistanie, ultimatum, jakie skierował pod adresem rządu irańskiego" - wyjaśnił.
Lewicki stwierdził, że przyznanie Nobla Obamie to "nierozsądna decyzja, która ma pokazać liberalizm myślenia Akademii Nauk w Europie i zafascynowanie Obamą".
"To jest tak, jak by przyznać nagrodę Nobla za to, że ktoś skończył studia z wyróżnieniem czy za to, że ktoś opublikował tomik dziesięciu wierszy, które być może zapowiadają wielki talent. To jest zaskakujące i żenujące, sprzeczne z samą ideą nagrody, która ma być przyznawana za osiągnięcia" - dodał.
Według Komitetu Noblowskiego Obama zasłużył na nagrodę, bo "stworzył całkiem nowy klimat międzynarodowy". Zdaniem Lewickiego, chodzi tu o to, że Obama prowadzi politykę w innym stylu niż jego poprzednik George Bush. "Obama jest milszy od swoich poprzedników, lepiej przemawia. Ale co on osiągnął dla pokoju? Jaki traktat pokojowy wynegocjował, czy ten nowy klimat rozwiązał sytuację na Bliskim Wschodzie, Iranie, Korei?" - zastanawiał się znawca problematyki amerykańskiej.
Lewicki zauważył, że Obama jest lubianym politykiem. "Bardziej się podoba, jest po prostu sympatycznym, ładnie przemawiającym politykiem. Ale to troszkę za mało jak na pokojową nagrodę Nobla. To nie jest konkurs piękności. Ten wybór został potraktowany jak nagroda dla najlepiej wyglądającego prezydenta" - skomentował profesor.
Według niego, nagrodę Nobla powinna dostać osoba, która swoim życiem zaświadcza o zdecydowaniu działań na rzecz pokoju, tak jak np. więziona noblistka, przywódczyni birmańskiej opozycji Aung San Suu Kyi, ewentualnie ktoś, kto rozwiązał wielki konflikt międzynarodowy.
Pokojowy Nobel dla Baracka Obamy, to - jak wskazano w uzasadnieniu - docenienie wkładu prezydenta USA w "umocnienie dyplomacji międzynarodowej". Komitet Noblowski podkreślił, że na jego decyzji w sposób szczególny zaważyło zaangażowanie Obamy w uwolnienie świata od broni atomowej. (PAP)
ilp/ ura/ woj/
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.